Mija miesiąc od czasu, gdy Krzysztof Daukszewicz przestał się pojawiać w "Szkle kontaktowym" TVN24. Wszystko przez to, że w jednym z wydań programu, satyryk bez większego zastanowienia, rzucił w kierunku Piotra Jaconia niesmacznym tekstem o zmianie płci, być może zapominając, że dziennikarz jest ojcem transpłciowej córki. Czy wróci jeszcze na wizję po nieodpowiednim "żarcie" i czym się teraz zajmuje? Właśnie poznaliśmy odpowiedzi na te pytania. Przy okazji nowego wywiadu satyryk uspokoił swoich fanów i wspomniał o hejterach, których się nabawił.
W nowej rozmowie Krzysztof Daukszewicz zapewnia, że nie narzeka na brak pracy, a niesmaczny "żart" nie wpłynął - poza zniknięciem z TVN24 - na jego aktywność zawodową. "Świetnie sobie radzę, mam mnóstwo koncertów, piszę dwie książki, jedną wspólnie z żoną, drugą wspólnie z synem. Mam się dobrze, hejterzy mają się dużo gorzej niż ja" - mówi "Faktowi" i zdradza, czy wróci na wizję w TVN24.
Tego nie wiem. W razie czego 18 lat pracy w jednej firmie to też niezły wynik. Ale ja myślę, że wrócę, także spokojnie - dodaje.
12 czerwca satyryk korzystając z dnia wolnego, pojawił się na Wędkarskich Zawodach Aktorów organizowanych przez gwiazdę "Klanu" - Laurę Łącz. Niestety nie ma się czym pochwalić. "Obok zawodniczka z prawej strony wyciągnęła z osiem karpi, z mojej lewej strony pan wyciągnął lemura, który waży około 11 kilo, a ja wyciągam tylko spławik z wody" - narzeka w "Fakcie" i zdradza, że wędkarstwo to jego pasja od najmłodszych lat. "Kiedyś bardzo często jeździłem, teraz trochę mniej, ale jestem na różnego rodzaju zawodach wędkarskich choćby z tego powodu, że jestem prezesem Koła Wędkarskiego Artystów Scen Polskich. Wędkarstwo nie jest mi absolutnie obce. Od piątego roku życia łowię. Złapałem pierwszego klenia w życiu, jak miałem pięć lat i tata trzymał mnie za pasek od spodni, żeby kleń nie wciągnął mnie do rzeki Łyna i od tego momentu kocham wędkarstwo" - opowiada satyryk. Wy też lubicie wędkować?