Od Kozyry usłyszała, że brakuje jej kompetencji. Rozenek podsumowała to krótko i konkretnie

Małgorzata Rozenek spotkała się z ostrą krytyką Roberta Kozyry. Dziennikarz nie był łaskawy, gdy oceniał jej warsztat i umiejętności. "Perfekcyjna" postanowiła mu odpowiedzieć.

Ostatnio Robert Kozyra postanowił o sobie przypomnieć i wrócił na czołówki portali internetowych, ostro krytykując Małgorzatę Rozenek i Julię Wieniawę. Nie spodobało mu się, że młoda piosenkarka i aktorka została jurorką w programie "Mam talent!", natomiast Małgorzacie Rozenek zarzucił brak kompetencji do prowadzenia programów na żywo. Obie gwiazdy niedawno zaprezentowały się jako współprowadzące festiwalu Top of the Top w Sopocie. Teraz Małgorzata Rozenek postanowiła zareagować na krytykę Roberta Kozyry.

Zobacz wideo Małgorzata Rozenek-Majdan o wejściu do świata polityki. "Ja naprawdę czuję, że robię coś ważnego"

Małgorzata Rozenek reaguje na krytykę Roberta Kozyry

Robert Kozyra nie mógł kiedyś narzekać na brak rozgłosu i propozycji zawodowych. Był jurorem na sopockim festiwalu i w programie "Mam talent". W 2012 i 2013 roku otrzymał nawet Telekamerę za swoją rolę. Teraz w rozmowie z Plejadą krytycznie ocenił Julię Wieniawę i Małgorzatę Rozenek." Ten niepokojący trend zastępowania talentu lajkami zauważyliśmy już ostatniej jesieni, gdy (...) nowe szefostwo TVN uczyniło ją jedną z prowadzących 'Dzień dobry TVN'. (...) Pani Rozenek nie ma talentu do mediów 'na żywo'. Co innego nagrywany i montowany program, w którym reżyser mówi: 'A teraz powiedz, Małgosiu oddaj perły', a co innego program na żywo, w którym trzeba mieć osobowość, charyzmę, refleks i wdzięk. Program 'Dzień dobry TVN' pokazał, że pani Rozenek tego nie ma" - powiedział. Przy okazji wytknął jej błędy. "Za to ma źle ustawiony głos i mówi z błędami, których nie popełniają ludzie z maturą. Miałem nadzieję, że po zwolnieniu jej ze śniadaniówki TVN zdała sobie sprawę, że nie da się wciskać ludziom kitu. Ale kiedy zobaczyłem, że prowadzi Sopot, gdzie drętwa i sztywna udawała Grażynę Torbicką, to teraz rozumiem, dlaczego Agnieszka Chylińska i Marcin Prokop będą się męczyć z Julią Wieniawą" - powiedział ostro.

Mimo że Robert Kozyra poświęcił sporo czasu swojej analizie, Małgorzata Rozenek nie poszła w jego ślady. Na jego krytyczne słowa zareagowała krótko i konkretnie. Stwierdziła, że to dla niej "normalne".

Już bardzo dawno nauczyłam się nie przejmować i nie słuchać opinii osób, które na mój temat się wypowiadają. To dla mnie normalne, że wykonując swoją pracę, wychodząc na scenę, niezależnie od tego, czy to jest scena Opery Leśnej, czy to jest program dla telewizji lifestylowej, czy to jest mój Instagram, godzę się z tym, że różni ludzie będą różnie komentować moje poczynania. Taka jest cena popularności - powiedziała w rozmowie z Plejadą.

Małgorzata Rozenek została też zapytana, czy chciałaby spotkać się z Robertem Kozyrą i porozmawiać z nim na temat jego opinii. Powiedziała, że nie. "W ogóle nigdy się nie skupiałam i nie skupiam się na negatywnym feedbacku, ale nie obrażam się na niego. Uważam, że jak jesteś osobą rozpoznawalną i robisz dużo, a ja niewątpliwie taką jestem i robię bardzo dużo, normalne jest, że to generuje pozytywne i negatywne emocje" - powiedziała.

Więcej o: