Kabula Nkalango Masanja to adoptowana córka Martyny Wojciechowskiej. Obecnie 25-letnia kobieta poznała dziennikarkę dzięki programowi "Kobieta na krańcu świata". Gdy Martyna Wojciechowska poznała tragiczną historię Kabuli, zdecydowała się ją adoptować. Do procedury doszło w 2017 roku. Dziś Kabula dzięki Martynie Wojciechowskiej wiedzie typowe życie i realizuje swoje pasje - studiuje prawo, śpiewa i szyje. Teraz zdecydowała się usamodzielnić.
Mimo że Kabula od sześciu lat jest adoptowaną córką Martyny Wojciechowskiej, to jednak nie zdecydowała się na przeprowadzkę do Warszawy. Na co dzień mieszka w Tanzanii, w której doświadczyła traumy. To właśnie tam została zaatakowana w domu rodzinnym. W 2010 roku trzej mężczyźni wpadli do jej domu i odrąbali jej rękę. Mieszkańcy Tanzanii wierzą bowiem, że części ciała osób z albinizmem mają magiczną moc i tworzą z nich eliksiry oraz amulety. To doświadczenie sprawiło, że Kabula zdecydowała się zostać prawniczką i aktywistką na rzecz praw człowieka w Tanzanii. Jest na dobrej drodze do realizacji swoich planów. Już studiuje prawo, a teraz postanowiła się usamodzielnić. Martyna Wojciechowska wyznała w rozmowie z portalem Co za tydzień, że Kabula zamieszkała sama w nowym mieszkaniu.
Trwa ten etap, Kabula właśnie przeniosła rzeczy do nowego mieszkania i wierzę, że spodoba jej się taka samodzielność - powiedziała.
Przy okazji dziennikarka podzieliła się swoimi refleksjami na temat macierzyństwa na odległość. Mimo że Kabulę widuje regularnie, to jednak na co dzień zostaje im kontakt za pośrednictwem internetu. Martyna Wojciechowska nie ukrywa, że to nie jest dla niej łatwe.
"To jest bardzo trudne. Bycie na odległość z kimś to jest jedno z trudniejszych doświadczeń. Są takie sytuacje, gdy chciałabym się pojawić w pelerynie super kobiety i rozwiązać wszystkie problemy, bo ja mam taką naturę 'załatwiacza', ratowniczki, a nie mogę tego zrobić. Muszę przeprocesować to, jak ona sama sobie może poradzić. Muszę poprosić kogoś, oczywiście jest otoczona ludźmi, którzy mogą jej pomóc, ale to jest piekielnie trudne, kiedy nie można być przy dziecku i pewnych spraw po prostu załatwić" - wyznała dziennikarka.