Internet żyje najnowszym filmem Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz przyjrzał się działaniom Natalii Janoszek, która w mediach kreowała się na prawdziwą gwiazdę Bollywood. Media zaufały celebrytce, a ona sama była wielokrotnie zapraszana jako gość specjalny do flagowych programów rozrywkowych. Jakiś czas temu jednak prowadzący Kanału Sportowego przeprowadził śledztwo, przy okazji którego wygarnął mediom powielanie fałszywych informacji. Jego działania pochwalił Marcin Prokop, jednak. jak twierdzi, można było wyczuć lekką obsesję Stanowskiego na punkcie celebrytki. Teraz się tłumaczy.
Po obejrzeniu materiału Krzysztofa Stanowskiego Marcin Prokop zaczął się zastanawiać "jak to możliwe, że daliśmy się tak zrobić w bambuko i czy nam wszystkim w tych mediach nie jest głupio?". Stwierdził jednak, że sprawdzanie każdorazowo rzetelności informacji przekazywanych przez celebrytów jest niemal niemożliwe. Po jakimś czasie wpis zniknął z Instagrama, a on zamieścił dość obszerne sprostowanie. Jego wypowiedź zaciemniła to, co faktycznie miał do przekazania. Uważa, że takie pomyłki niestety zdarzają się redakcjom na całym świecie.
Powiem więc jeszcze raz, krótko i wprost. Tak, liczne media dały się nabrać, ja również straciłem czujność. Tak, nie powinno się to zdarzać i każda taka sytuacja (a przytrafiają się one, niestety, redakcjom najpoważniejszych mediów na całym świecie, co jest stwierdzeniem faktu, a nie okolicznością łagodzącą), jest zawstydzająca, nawet jeśli dotyczy pozornie błahego tematu - zaczął wpis na Instagramie Marcin Prokop.
Prowadzący "Dzień dobry TVN" ma nadzieję, że teraz w mediach będzie można się spotkać z dużo lepiej przygotowanymi materiałami. Sam wyciągnął wnioski na przyszłość i nie ma zamiaru udawać, że nic się nie stało. "Tak, za każdym razem należy wyciągać z tego wnioski, by lepiej wykonywać swoją robotę i popełniać mniej błędów, co - mam nadzieję, jest refleksją wszystkich, którzy w mediach pracują. O ile nie wolą udawać, że nic się nie stało" - dodał.