Marcin Dorociński może się pochwalić sporym sukcesem aktorskim na koncie. 5 lipca odbyła się premiera długo wyczekiwanego filmu sensacyjnego "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One", w którym miał okazję zagrać u boku największych gwiazd kina. Właśnie podzielił się doświadczeniem prosto z planu. Tom Cruise nie mógł się go nachwalić.
Marcin Dorociński co prawda nie miał okazji zagrać u boku samego Toma Cruise'a na planie "Mission: Impossible", jednak udało im się spotkać na planie. Na łamach podcastu "WojewódzkiKędzierski" opowiedział, że chwilę po zakończeniu kręcenia sceny z samego początku filmu wparował do pokoju, w którym znajdował się Dorociński wraz z grającym w filmie aktorem Iwanem Iwaszkinem. Przywitał się z nimi i chwilę później zaczął chwalić ich grę. Był bardzo zadowolony z pracy Polaka.
Nagle Tom wszedł, my w tych mundurach i "Hi guys". Byliśmy tylko we dwóch, bo zazwyczaj nas tam było więcej, ale akurat kręciliśmy tylko nasze bliskie plany. Mówi, że widział całą sekwencję, że super, że to, co dogrywamy, jest potrzebne, że to są szczegóły. Mówił, że jest tak zadowolony, bo od tego zaczyna się film. Nie mówił, że to siedem minut, tylko że super i to jest zaj***iste siedem minut - wspominał Dorociński na łamach podcastu"WojewódzkiKędzierski".
Marcin Dorociński na ekranie pojawił się zaledwie na kilka minut, jednak jego rola była niezwykle ważna dla fabuły. Wcielił się w kapitana okrętu podwodnego dryfującego po Morzu Beringa. Wiadomo już, że ten wątek pojawi się również w kolejnej części "Mission: Impossible". Okazuje się, że aktor zastanawiał się, czy ostatecznie pojawi się na ekranie. "Mając na uwadze troskę mediów i ostatnie nagłówki, zapytałem Eddie’go, czy mnie nie wytnie, ale niech jego odpowiedź pozostanie między nami" - wspominał w jednym z wywiadów.