Krzysztof Krawczyk nie tylko tworzył muzykę, która na zawsze zapisała się na kartach polskiej historii, ale znany był też ze swojego zamiłowania do kobiet. Tajemnicą poliszynela było, że zdradzał swoje kobiety. Ale jak się okazuje, sam również poczuł, co to znaczy być zdradzonym.
Pierwszą żoną artysty była Grażyna Adamus. Drugą - Halina Żytkowiak, wokalistka zespołu Amazonki, który koncertował wówczas razem z Trubadurami. Po raz pierwszy Krawczyk zobaczył swoją wybrankę podczas jednego z koncertów trasy po ZSRR i Mongolii. Po czasie okazało się, że są sobie niezwykle bliscy i Krawczyk zostawił dla Żytkowiak pierwszą żonę.
Krzysiek na tej trasie zakochał się w Halinie od pierwszego wejrzenia. W Rosji wszystko się zaczęło, a później ich miłość kwitła - wspominał Marian Lichtman, przyjaciel Krawczyka z Trubadurów.
U szczytu popularności Krzysztof Krawczyk postanowił odejść z Trubadurów, aby wraz z Haliną występować w USA. Tam urodził się ich syn, Krzysztof junior. Szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ Krawczyk nigdy nie ukrywał, że w jego duszy tkwiły muzyka, wino i... kobiety. Ale nie to było bezpośrednią przyczyną rozpadu związku artystów. Jak się okazało, to Halina zdradziła Krzysztofa.
Ból zdradzonego człowieka poczułem i zrozumiałem dopiero wtedy, gdy sam zostałem zdradzony przez drugą małżonkę, Halinę - nie ukrywał Krawczyk w wywiadzie dla "Super Expressu".
Piosenkarka zdradziła Krawczyka z jego przyjacielem. W ten sposób zrodził się hit "Mój przyjacielu". A w jaki sposób piosenkarz dowiedział się o tym? Od syna.
Nierozważny Krawczyk ściągnął do Ameryki swego przyjaciela i jemu oddał możliwość pilnowania Haliny i Krzysia. Ten pan okazał się tym słynnym gościem z piosenki "Mój przyjacielu". Junior zdążył Krawczykowi powiedzieć tylko: "Tata, a ten wujek to chodzi w nocy do łóżka mamusi i całuje ją po nóżkach" - wspominał w książce "Sława zniesławia. Rozmowa rzeka" menadżer artysty, Andrzej Kosmala.
Więcej zdjęć zobaczycie w galerii na górze strony.