Pan Yapa zmagał się z depresją. Co słychać u Krzysztofa Janczaka? "Musiałem zburzyć swój wizerunek"

Krzysztof Janczak przez lata wcielał się w rolę "Pana Yapy". Jednak próby zerwania z wizerunkiem pociesznego wuja z "5, 10, 15" były na tyle trudne, że jak sam mówi - rola ta stała się jego błogosławieństwem i przekleństwem zarazem. Co u niego słychać?

Witka, witeczka! - tak przez lata witał się z widzami Pan Yapa w "5-10-15", czyli Krzysztof Janczak. Rola z programu dla dzieci i nastolatków stała się dla kabareciarza prawdziwą rolą życia - wciąż kojarzony jest jako "Pan Yapa".

Zobacz wideo Sylwia Bomba o szelkach dla dzieci. Czy byłaby gotowa z nich korzystać?

Na programach z jego udziałem wychowało się całe pokolenie dzisiejszych 30- i 40-latków. Kiedy jednak jego "dzieci" dorosły, sam Janczak musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Próbował wrócić do kabaretu, na scenę. Po kilku latach spróbował swoich sił w nowych mediach - na YouTubie.

"Pan Yapa". Krzysztof Janczak zrywa z wizerunkiem

Zawsze uśmiechnięty i pozytywny "Pan Yapa" na YouTubie pokazał się z innej strony. To był świadomy zabieg Janczaka, który w ten sposób chciał też zaprezentować swoje możliwości aktorskie:

Chciałem pokazać, że Pan Yapa to też jakaś rola, a jestem aktorem. Myślę o wielu rzeczach, problemach, które chcę skomentować na swój sposób. Temat młodych ludzi jest mi bardzo bliski. Ja z nimi żyję jakbym miał trzydzieści lat, cały czas rozmawiamy, mamy fantastyczne relacje. Spotykam to pokolenie "5-10-15", gdzie Pana Yapa funkcjonuje jako ten "kochany, dobry, z Orderem Uśmiechu na szyi". Musiałem zrobić brutalny zabieg, takie cięcie chirurgiczne. Zobaczcie! Pan Yapa to jest facet, który ma już swoje lata, który ma mnóstwo rzeczy do powiedzenia, który jest czasem zgorzkniały, zły. Musiałem zburzyć swój wizerunek w sposób drastyczny - mówił w wywiadzie dla magazynu Weekend.gazeta.pl kilka lat temu.

Razem z Mariuszem Czajką stworzyli YouTube'owy kabaret dla dorosłych - Czajka wcielił się w pluszowego kota, a Janczak był trochę sobą, trochę panem Yapą. Dopiero potem okazało się, że przy okazji tych kreacji panowie srogo się pokłócili. Czajka domagał się uznania jego części praw autorskich, zwyzywał też Janczaka w mediach, kiedy ten znowu zaczął być zapraszany do telewizji, gdzie opowiadał o programie na YouTubie, ale - jak twierdzi odtwórca roli kota Lulo - nie wspominał w rozmowach o Czajce.

Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Czajce nakazano przeprosiny, zaś prawa autorskie do programu przyznano wyłącznie Janczakowi. Cały konflikt odbił się jednak na jego zdrowiu.

To był dla mnie bardzo ciężki czas. Okupiłem to depresją. Poszedłem w końcu do lekarza pierwszego kontaktu i ten skierował mnie do psychiatry. Trudno mówić o wygranej, bo depresję leczy się latami. Muszę być na bardzo silnych lekach, by w ogóle jakoś funkcjonować - mówił kilka lat temu Pan Yapa w "Fakcie".

Dziś Pan Yapa mieszka pod Warszawą. Niekiedy występuje na scenach z autorskim show, trzy lata temu w rozmowie z Radiem Kampus mówił, że pisze książkę. Już dawno temu pogodził się z tym, że on i Pan Yapa to jedno.

Więcej o: