Duffy jest artystką w pełnym tego słowa znaczeniu. Muzyka, którą tworzy trafia w serca wielu słuchaczy i przekłada się na coraz większą popularność o światowych zasięgach. Niestety życie utalentowanej wokalistki nie zawsze było tak bajkowe, jak mogłoby się wydawać. Okazuje się, że była ona odurzana narkotykami, wielokrotnie gwałcona, a nawet wywieziona za granicę wbrew własnej woli. Historia ta mimo upływu lat wciąż szokuje.
Duffy to utalentowana, walijska piosenkarka, której pełne imię brzmi Aimee Anne Duffy. Artystka przed laty zdecydowała się na opowiedzenie swojej mrocznej historii i tragedii, z którą musiała się zmierzyć. Na łamach portalu Sky News dowiedzieliśmy się, co skłoniło ją do nagłośnienia sprawy. Chodziło o pomoc innym osobom znajdującym się w podobnej sytuacji.
Duffy po raz pierwszy ujawniła, że została odurzona narkotykami i zgwałcona przez nieznanego napastnika w lutym 2020 roku. Więcej szczegółów na temat tego, co się z nią działo, ujawniła w obszernym poście na swoim instagramowym koncie. Piosenkarka zdradziła, że została odurzona narkotykami w restauracji. Był to dzień jej urodzin. Następnie doszło do czterotygodniowego przetrzymywania i wywózki do innego kraju.
Żyjemy w okrutnym świecie (...). Już nie wstydzę się tego, że coś mnie głęboko zraniło. Wierzę, że jeśli mówisz prosto z serca, to serce w innych odpowie (...). Chociaż moja historia jest mroczna, mówię prosto z serca - w imieniu swoi i innych, którzy cierpieli to samo - wyznała Duffy.
Piosenkarka otwarcie mówi o tym, że nie pamięta, jak udało jej się wrócił do domu. Próba ucieczki zakończyła się jednak pomyślnie. Artystka długo tłumiła w sobie nieszczęśliwe zajście. Wstydziła się pójść na policję. Ostatecznie jednak postanowiła pomóc osobom znajdującym się w podobnej sytuacji. Empatia zwyciężyła, jednak w każde urodziny przeżywa na nowo to samo.