Dominika Tajner przez wiele miesięcy przygotowywała się do gali "Stars Fight MMA". Kosztowało ją to masę wyrzeczeń, a także niemałych nakładów finansowych. Celebrytka intensywnie trenowała, aby wypaść jak najlepiej. Poświęciła się temu. Organizatorzy przedsięwzięcia odwołali jednak walkę i zerwali kontakt z celebrytką. Ta nie kryje oburzenia i ma już nowy plan działania.
Gala "Stars Fight MMA" od początku wzbudzała ogromne emocje. Była bardzo szeroko komentowana w internecie. Organizatorzy wydarzenia zadbali o mocny PR i marketing wokół eventu. Miały w nim wziąć udział znane osoby, a wśród gorących nazwisk znalazła się Dominika Tajner. Celebrytka przyjęła zaproszenie do walki i poświęciła na przygotowania dużo czasu.
Mordercze treningi kosztowały ją wiele samozaparcia, a odpowiednia suplementacja nie była tania. Podczas przygotowań czwarta żona Michała Wiśniewskiego schudła aż osiem kg i doznała kontuzji nosa. W listopadzie ubiegłego roku odbyła się oficjalna konferencja "Stars Fight MMA". Nagle została jednak przerwana i dwa dni później okazało się, że walki nie będzie. Informacja zszokowała zainteresowanych.
Zostałam po prostu oszukana. Straciłam i finansowo i czasowo. Niestety nie wzięłam zaliczki po podpisaniu umowy, a potem nie było się już z kim rozliczyć. Ja przez te miesiące sama płaciłam za trenera, za suplementy diety, witaminy. To sporo kosztowało. Wszystko miałam odzyskać po walce. Straciłam więc nie tylko czas, ale i pieniądze (...). Mimo niesmaku, jaki mam, pokochałam kick-boxing i choć jestem teraz dyrektorem handlowym w dużej firmie i mam mnóstwo pracy, planuję w październiku sama zorganizować swoją walkę, nie dam się już nikomu oszukać - powiedziała Dominika Tajner w rozmowie z portalem Fakt.pl.
Firma organizująca wydarzenie zapewniała, że gala odbędzie się w innym terminie, jednak nie ma na ten temat żadnych informacji. Fakt próbował również kontaktować się z organizatorem, jednak bezskutecznie. Plusem sytuacji jest to, że niefortunne zajście rozbudziło w Dominice Tajner miłość do sportów walki.