Tomasz Komenda lata temu został niesłusznie skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo i gwałt 15-latki. W 2018 roku Sąd Najwyższy oczyścił go z zarzutów, dzięki czemu mężczyzna mógł zacząć układać sobie życie na nowo. W ramach procesu o rekompensatę otrzymał 12 milionów złotych zadośćuczynienia i 800 tysięcy złotych odszkodowania. Związał się również z Anną Walter, z którą doczekał się syna Filipa. Ostatecznie się rozstali i dziś walczą w sądzie o wysokość alimentów. O Komendzie zrobiło się ponownie głośno w marcu tego roku. Ponoć pod wpływem starszego brata odciął się od bliskich. Głos w tej sprawie zabrał policjant odpowiadający za jego uniewinnienie.
Zanim Tomasz Komenda wyszedł z aresztu, mógł liczyć na ogromne wsparcie matki. W podzięce podarował jej milion złotych i wydawało się, że ich relacje są niezwykle bliskie. Dziś nie mają kontaktu. W tym ciężkim czasie mógł również liczyć na pomoc Remigiusza Korejwo, policjanta, który odpowiada za jego uniewinnienie. Po zakończeniu sprawy wymienili się numerami telefonu. Mundurowy obiecał Komendzie wsparcie, gdyby kiedykolwiek tego potrzebował. Od roku nie mają jednak kontaktu, a on jest zaniepokojony tym, o czym obecnie można czytać w mediach. W rozmowie z Onetem przyznał, że nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Nie angażowałem się w jego życie prywatne. Jestem w szoku, gdy słyszę teraz te wszystkie medialne doniesienia na jego temat. Kiedy przeczytałem wywiad z mamą Tomka, to aż usiadłem. Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy. Dla mnie ta sytuacja jest cholernie niezręczna, bo bardzo ich wszystkich szanuję. Wydawało mi się, że skoro taka krzywda ich zjednoczyła, to nic nie będzie ich w stanie podzielić - mówił Onetowi Remigiusz Korejwo.
Remigiusz Korejwo stanowił ogromne wsparcie dla Tomasza Komendy i jego rodziny. Udzielał mu rad w sprawie kolejnych przesłuchań przez prokuraturę. Widział, że ciężko to wszystko znosił, ale cały czas przypominał mu, że wszystko się dzieje dla jego dobra. Wtedy też mógł obserwować, jak wyglądają jego relacje z najbliższymi. Widział, że darzą siebie ogromną miłością.
Przecież, gdy Tomek wychodził na wolność, oni wszyscy się cieszyli. Przytulali. Tam było niesamowite wzruszenie. Były łzy szczęścia. Była miłość. To było szczere. Nieudawane. Po tym obrazku trudno było sądzić, że coś złego się stanie. Dla mnie cała rodzina Tomka była bardzo zgrana. Zżyta - dodał.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!