Decyzją Sądu Okręgowego w Białymstoku 39-latek znany z programu "Rolnicy. Podlasie" został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu i cztery tys. zł kary. Sąd oddalił apelację mężczyzny, utrzymując wyrok pierwszej instancji. Jak czytamy w PAP, orzeczenie jest prawomocne. Wyrok dotyczy znęcania się nad wycieńczonym psem w typie owczarka niemieckiego. Dramatyczny stan zwierzęcia zauważyła lekarka, która niedaleko posesji skazanego prowadzi przychodnię. Skazany 39-latek mieszka w okolicach Łap i hoduje krowy.
"Byłam przerażona tym, co zobaczyłam. Nigdy w życiu nie widziałam psa w tak złym stanie. Był cały w ranach, z niektórych wychodziły robaki" - mówiła kobieta na początku procesu. Po tym, jak lekarka zawiadomiła weterynarza i wolontariuszkę zajmującą się pomocą dla zwierząt, pies został odebrany właścicielowi, a po przeprowadzonym śledztwie sprawa trafiła do sądu. Oskarżony złożył apelację, w której prosił o uchylenie wyroku i uniewinnienie. Mężczyzna zaprzeczał zarzutom, ale sąd wziął pod uwagę przede wszystkim zeznania świadków, które go obciążały. 39-latek twierdził także, że wolontariuszka z pobudek osobistych działała przeciwko niemu. Miało chodzić o rodzinne sprawy.
W postępowaniu pierwszej instancji świadkowie opisywali, w jak złym stanie zdrowia i skrajnym zaniedbaniu był pies. Okazało się, że spał w oborze, był źle odżywiany i nieleczony. Sąd Rejonowy w Białymstoku w marcu ubiegłego roku skazał oskarżonego na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, miał on też zapłacić cztery tys. zł nawiązki na rzecz białostockiego schroniska dla zwierząt - czytamy w PAP.
"Twierdzenie oskarżonego, jakoby pies w chwili jego wydania był w dobrym stanie, stanowią jedynie dalece nieudolną linię obrony niemającą potwierdzenia w zdarzeniach faktycznie zaistniałych" - podkreślał sędzia Orłowski. Sędzia przyznał, że znęcanie się nad psem musi spotkać się z odpowiednio surową sankcją. Ma być sygnałem dla reszty społeczeństwa o odpowiedzialności, jaka związana jest z posiadaniem zwierzęcia.