Monika Richardson miała ostatnio przykrą sytuację, której szczegółami podzieliła się z internautami. Auto prezenterki telewizyjnej zostało zniszczone przez nieuważnego kierowcę. Na domiar złego mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia. Na szczęście gwieździe udało się wykonać szybko fotografię, na której znajduje się tablica rejestracyjna. Niestety, nie jest ona zbyt wyraźna, co może utrudniać znalezienie sprawcy kolizji.
Monika Richardson w piątkowy wieczór spotkała się z koleżanką. Kiedy wracała od przyjaciółki autem, spotkała ją nieprzyjemna sytuacja. Mężczyzna w żółtym samochodzie z krakowską rejestracją wjechał jej w bok pojazdu. Prezenterce udało się jedynie zrobić szybkie zdjęcie w pośpiechu, ponieważ mężczyzna nawet się nie zatrzymał. Wstawiła do sieci post, w którym poprosiła fanów o pomoc w zidentyfikowaniu numeru rejestracyjnego mężczyzny, który był sprawcą kolizji.
Wczoraj, gdy wracałam od koleżanki, a było późno, ten pan w żółtym samochodzie na krakowskich blachach był uprzejmy wjechać mi w bok samochodu podczas skręcania w prawo. Stało się tak, albowiem skręcał z pasa środkowego, ja jechałam prawym. Pan zniszczył mi pół mojego samochodu, po czym odjechał. Może pomożecie odczytać tablicę rejestracyjną? Byłam w takim szoku, że udało mi się zrobić tylko takie zdjęcie… - podkreśliła Richardson.
Następnie wspomniała także o tym, że w związku ze zdarzeniem wybrała się na warszawski komisariat. "Teraz spędzam urocze sobotnie popołudnie na policji. Jestem trzecia w kolejce, więc pewnie się zejdzie do wieczora. Pozdrawiam uprzejmą, niedoposażoną warszawską policję, a temu panu życzę, żeby stracił prawo jazdy na zawsze. I to nawet, jeśli nie był pijany. A pewnie był. Uważajcie na siebie!" - podsumowała.
Jakiś czas temu prezenterka pojawiła się na Gali Mrs. Poland International. Na tę okazję wybrała piękną, dopasowaną sukienkę w kolorze ognistej czerwieni. Prezentowała się w niej świetnie i było widać, że ma wysportowaną sylwetkę.