• Link został skopiowany

Gwiazda "Szaleństw Majki Skowron" upozorowała śmierć. Na pogrzeb przyszła jako staruszka. Porzuciła aktorstwo i zrobiła doktorat

Zuzanna Antoszkiewicz-Janin była gwiazdą w latach 70. Już jako 15-latka rozkręcała karierę. Nigdy jej nie zależało na popularności. Artystka sfingowała własną śmierć.
Zuzanna Janin
Fot. screen VOD, AP

Zuzanna Antoszkiewicz-Janin jako 15-latka wystąpiła w głośnym serialu TVP "Szaleństwo Majki Skowron". Zagrała główną rolę w hicie z lat siedemdziesiątych. Aktorka jednak nigdy nie chciała popularności, która przyszła po produkcji. Później zagrała w filmie "Mysz" i zniknęła. Zrezygnowała z aktorstwa i zajęła się sztuką. Skończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Później otrzymała stypendium w Szwajcarii. W 2016 roku zrobiła doktorat z zakresu Sztuk Pięknych w Poznaniu, a w 2020- habilitację w ASP w Gdańsku. Jest cenioną artystką sztuk wizualnych i performerką. Nie boi się poruszać tematów tabu. Niektóre jej projekty wywołują kontrowersje.

Zobacz wideo VIKI GABOR: MÓJ ŚWIAT – serial dokumentalny

Artystka upozorowała własną śmierć

W 2003 roku media obiegła informacja o śmierci Zuzanny Janin (od 1992 roku posługuje się nazwiskiem artystycznym). Była to jednak mistyfikacja, dotycząca projektu "Widziałam swoją śmierć", który został przedstawiony w formie multimedialnej instalacji rozmyślań o przemijaniu. Artystka przygotowywała się do tego od dawna. Opublikowała w prasie fikcyjny nekrolog, zorganizowała pogrzeb, na którym sama się pojawiła, ucharakteryzowana na starą kobietę, a następnie wszystko nagrała. Osoby, które pojawiły się na uroczystości, nie wiedziały o niczym. Projekt wywołał ogromne kontrowersje.

Film nakręciłam w imieniu ludzi starych, umierających i niesłuchanych. Żeby stali się widoczni. Weszli w życie. A nikt nie słucha starych, chorych, brzydkich, samotnych, potrzebujących wsparcia i zrozumienia - to są ludzie wykluczeni, przymuszeni do milczenia. Zresztą moja praca miała być świecką, własną intelektualną wizualizacją rozmyślań o śmierci - tłumaczyła w rozmowie z portalem NaTemat.

Życie artystki jej nie rozpieszczało

Zuzanna Janin zdecydowała się na tak odważny performens również z powodu własnych przeżyć. Doświadczyła śmierci dziecka, a także była bita w związku. "Z jednej strony tę pracę poświęciłam pamięci mojego zmarłego dziecka, z drugiej była także wizualizacją stanu zagrożenia i ciągłego "uśmiercania" mnie w przemocowym związku" - mówiła [cytat za Kultura Onet.pl]. Artystka jest zaangażowana w pomoc kobietom, które dotknęła przemoc. Od kilku lat jest członkinią stowarzyszenia "Surwiwalki", działającego przy Fundacji Centrum Praw Kobiet. Janin wróciła też na duży ekran. W 2019 roku zagrała w filmie "Siłaczki", gdzie wcieliła się we własną prababkę, Natalię Rosińską-Egiersdorff. Jest to jej ostatnia rola.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: