Tomasz Lis niezamierzenie stał się bohaterem wywołanej przez siebie "afery obiadowej". Goszczący w podcaście Żurnalisty dziennikarz odniósł się bowiem do słów Kingi Rusin, która na łamach "Twojego Stylu" wyznała, że czuła się "niewystarczająco dobrą żoną i matką". "Nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami" - stwierdził jej był mąż. Rusin zareagowała na to wyznanie na InstaStories, pisząc, że przemyśli jeszcze, czy komentować jego wypowiedź, a jak na razie jedynie delikatnie wbiła mu szpilę. Do "afery obiadowej" niespodziewanie włączyła się natomiast Aleksandra Żebrowska.
Aleksandra Żebrowska jest mamą czwórki dzieci, z których najstarsze ma 13 lat, a najmłodsze w lipcu skończy dopiero rok. Logistyka opieki nad nimi niewątpliwie jest dość skomplikowana, a przygotowywanie posiłków, które smakowałoby wszystkim członkom rodziny, nie należy do najłatwiejszych zdań. W instagramowym poście Żebrowska z rozbrajającą szczerością przyznała, co dzieje się, gdy długo stała przy garach i podała rodzinie dobry obiad, "taki według przepisu, smaczny i zdrowy".
Jedno dziecko nakładało sobie mikroskopijne szczątki na widelec i z zatkanym nosem popijało każdy kęs szklanką wody, drugie nie tknęło ani kawałka twierdząc, że zbiera mu się na wymioty od samego patrzenia, trzeciemu wszystko z talerza niechcący spadło na podłogę. Czwartemu chyba smakowało, ale połowa została na brodzie, druga połowa we włosach. Moich - relacjonuje Żebrowska.
Na problem ze wspólnymi posiłkami celebrytka znalazła jednak rozwiązanie, które gorąco wszystkim poleca. "Płatki z mlekiem - na śniadanie, obiad i kolację. To nie jest reklama" - zażartowała. Choć Żebrowska nie wymieniła z nazwiska Tomasza Lisa ani nie wspomniała o jego wypowiedzi, nietrudno się domyślać, że jej post może nawiązywać właśnie do "afery obiadowej". W końcu płatki z mlekiem są na tyle proste w przygotowaniu, że faktycznie mogłyby rozwiązać problem nieprzygotowanego na czas obiadu.