Informacje na temat rzekomego zatrzymania bohaterki "Królowych życia" przekazał "Super Express". Powołując się na informatora, tabloid informował, że celebrytka rzekomo gościła w jednym z warszawskich hoteli, gdzie wraz ze znajomymi urządziła imprezę. Zabawa miała jednak wymknąć się spod kontroli, dlatego zaniepokojona obsługa hotelu miała wezwać policję. Przedstawiciel służb potwierdził, że na miejscu zastano zdewastowany apartament i znaleziono narkotyki. Przekazał również, że zatrzymano trzy kobiety i dwóch mężczyzn.
Kilka godzin po całym zajściu sama Laluna odniosła się do sprawy. Celebrytka na InstaStories opublikowała oświadczenie, w którym poinformowała, że pokój hotelowy, w którym doszło do zdarzenia, został wynajęty na jej nazwisko. Podkreśliła jednak, że jej samej nie było podczas opisywanej w mediach sytuacji. Zaznaczyła także, że została przesłuchana w sprawie i zobowiązuje się do pokrycia wszelkich kosztów związanych z naprawą zniszczeń wyrządzonych w apartamencie.
Ze względu na moje dobre imię, oczywistym jest, iż pokryję wszystkie koszty związane ze zniszczeniami w pokoju. Na tę okoliczność zostałam przesłuchana na policji - przekazała.
Celebrytka odniosła się także do pojawiających się w mediach spekulacji, jakoby w chwili zatrzymania miała rzekomo znajdować się pod wpływem narkotyków. Tym doniesieniom stanowczo zaprzecza. "Wszelkie inne spekulacje, jakobym miała posiadać narkotyki, są nieuprawnionym działaniem na moją szkodę. Jednocześnie oświadczam, iż w chwili zatrzymania nie znajdowałam się pod wpływem żadnych narkotyków" - dodała.