Brutalny mord w pięknej willi. Gorgonową mieli za potwora, jej procesem żyli wszyscy. "Sprawa mamy Madzi do sześcianu"

Poszlakowy proces Rity Gorgonowej uważany jest za jedną z najgłośniejszych spraw kryminalnych międzywojennej Polski. Do dziś nie do końca wiadomo, co wydarzyło się w willi Henryka Zaremby, jednak opinia publiczna wyrok na Gorgonową wydała bardzo szybko.

Guwernantka niewiadomego pochodzenia z zimną krwią zamordowała niewinną pasierbicę - tak przez długi czas media i opinia publiczna pisały i mówiły o sprawie Rity Gorgonowej. Choć w procesie wydano wyrok skazujący, nie było żadnych twardych dowodów potwierdzających jej winę. Pogrążyły ją liczne poszlaki, zeznania jedynego świadka, a także trwający od dłuższego czasu konflikt, który ciągnął się pod dachem pięknej willi. Rita Gorgonowa nigdy sama nie przyznała się do winy. Na podstawie jej historii w 1977 roku powstał dramat sądowy "Sprawa Gorgonowej" w reżyserii Janusza Majewskiego. Tytułową rolę zagrała Ewa Dałkowska.

Zobacz wideo Najgłośniejsze zaginięcia w Polsce

"Książę z bajki"

Rita Ilić przyszła na świat 7 marca 1901 roku w Dalmacji, na terenie ówczesnych Austro-Węgier. Gdy miała zaledwie 15 lat, wyszła za mąż za Erwina Gorgona, a rok później urodziła syna. Już jako Rita Gorgonowa zamieszkała u rodziców męża we Lwowie, gdy on walczył na froncie. Do domu powrócił w 1918 roku, jednak na krótko. Małżeństwo pary niedługo później się rozpadło, a Gorgonowa popadła w konflikt z teściami. W wieku dwudziestu lat została zmuszona do opuszczenia rodzinnego domu Gorgonów. Nie było jej jednak stać na samodzielne zajmowanie się synem, który został pod opieką rodziców jej męża. Przez kilka lat pracowała w różnych domach jako guwernantka, a w 1924 roku na jej drodze stanął bogaty architekt Henryk Zaremba.

Rita zawsze była sama, teściowie zabrali jej syna, nie miała z nim żadnego kontaktu, w nikim żadnego oparcia. I oto wtedy zjawia się książę z bajki, może nie na białym koniu, o 30 lat prawie starszy, ale wydawało się, że to wybawienie - mówi dziennikarz Cezary Łazarewicz, autor poświęconego sprawie Rity Gorgonowej reportażu.
'Sprawa Gorgonowej'
'Sprawa Gorgonowej' YouTube/KlasykaFilmu

Henryk Zaremba mieszkał w willi mieszczącej się w położonej pod Lwowem miejscowości Łączki. Rok przed poznaniem Rity Gorgonowej rozstał się z żoną, która leczyła się w zakładzie psychiatrycznym. Formalnie, podobnie zresztą jak Gorgonowa, która oficjalnie nie rozwiodła się nigdy z mężem, pozostawał jednak w związku małżeńskim. Żona Henryka Zaremby urodziła mu dwoje dzieci - Elżbietę, zwaną Lusią, która przyszła na świat w 1914 roku, oraz trzy lata młodszego od niej Stanisława. Rita Gorgonowa wprowadziła się do willi Zarembów, aby opiekować się dziećmi i zajmować domem. Jej relacja z Henrykiem Zarembą po pewnym czasie przestała mieć jednak wyłącznie służbowy charakter.

Tragedia w grudniową noc

Rita Gorgonowa początkowo bardzo dobrze dogadywała się Lusią i Stasiem. Z czasem, w miarę rozwoju jej relacji z Henrykiem Zarembą, kontakty z pasierbami zaczęły się jednak powoli psuć. W 1928 roku guwernantka i architekt doczekali się córki, której dali na imię Roma. Gorgonowa i Zaremba nie mogli jednak sformalizować swojej relacji, więc cały czas żyli w konkubinacie. Rodzinny układ i pozycja Gorgonowej w ich domu z czasem zaczęła coraz bardziej uwierać dorastającą Lusię.

Może ich związek z dzisiejszego punktu widzenia wygląda normalnie, ale przed wojną był czymś nie do pomyślenia - ona miała ciągle męża w Ameryce, on żonę w szpitalu psychiatrycznym i wspólne dziecko. W 1931 roku Lusia zaczęła dorastać i zaczęło między nimi dziać się coś niedobrego, co doprowadziło do tragedii - opowiada Łazarewicz.

W mieszczącej się w Łączkach willi coraz częściej dochodziło do awantur. Sprzeczały się nie tylko macocha z pasierbicą, kłótnie wybuchały także pomiędzy Gorgonową a Henrykiem Zarembą. Podejrzewała go o romans, a Lusia wierzyła z kolei, że to jej macocha spotyka się z kimś za plecami jej ojca. Sytuacja stawała się nie do wytrzymania. Henryk Zaremba zeznał w trakcie procesu, że Gorgonowa mała grozić mu, iż zabije siebie i dzieci. Pod koniec 1931 roku architekt podjął decyzję o rozstaniu i zapowiedział, że razem z dziećmi wyprowadzi się z ich wspólnego domu do mieszkania we Lwowie. Święta Bożego Narodzenia spędzili jeszcze razem.

W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku Stanisław Zaremba, zbudzony przez skowyt psa, dokonał przerażającego odkrycia w pokoju siostry. 17-letnia Lusia Zaremba leżała w swoim łóżku martwa, z roztrzaskaną czaszką. Na miejsce przybiegł ojciec zmarłej Lusi, a także Gorgonowa ubrana w futro zarzucone na nocną koszulę. Szybko ustalono, że zbrodni dokonał ktoś z domowników, a Rita, na którą wskazywały poszlaki, trafiła do aresztu.

'Sprawa Gorgonowej'
'Sprawa Gorgonowej' YouTube/KlasykaFilmu

Poszlakowy proces

W toku śledztwa ustalono wersję wydarzeń, która wydawała się najbardziej prawdopodobna. Ze względu na brak śladów, a także fakt, że znajdujący się na posesji pies nie szczekał tej nocy, założono, że Lusi nie zabił włamywacz. Przyjęto, że Rita Gorgonowa zamordowała śpiącą dziewczynę uderzeniem w głowę za pomocą dżagana (rodzaj młota - przyp. red.), który rankiem 31 grudnia znaleziono w basenie. Stwierdzono również, że chciała upozorować ucieczkę włamywacza, dlatego otworzyła drzwi na werandę. Przypadkiem napotkała wówczas na psa, którego uderzyła, a jego skowyt obudził brata Lusi. Stanisław zeznał później, że w przedsionku zobaczył postać w futrze, obciążając tym samym Gorgonową. Przyjęto także, że kobieta skaleczyła się w palec, gdy stłukła okno w drzwiach i otworzyła je od środka. Dopiero wtedy dołączyła do zaalarmowanych domowników zebranych w pokoju zamordowanej Lusi. Najcięższą obciążającą ją poszlaką była jednak zakrwawiona chusteczka, którą znaleziono w piwnicy. Ustalono, że znajdująca się na niej grupa krwi A była tożsamą z grupą krwi Lusi oraz krwią, której ślady odkryto na futrze Gorgonowej. Ona sama miała natomiast grupę krwi 0. Jako motyw zbrodni przyjęto napięte stosunki między macochą a pasierbicą. Jednak poza poszlakami twardych dowodów, bezsprzecznie potwierdzających winę Rity Gorgonowej, nie znaleziono.

Pierwszy proces Gorgonowej rozpoczął się 25 kwietnia 1932 roku, a sprawą żył wówczas cały kraj. Informacja o zbrodni, którą popełniono w willi Zarembów, błyskawicznie dotarła do mediów. Przebieg rozprawy w najdrobniejszych szczegółach opisywały wszystkie dzienniki. Opinia publiczna bardzo szybko wydała też na Gorgonowej wyrok, oceniając ją jako potwora, wyrodną macochę, która chciała pozbyć się pasierbicy. Cezary Łazarewicz nie ma wątpliwości, że był to najgłośniejszy proces w przedwojennej historii Polski. Głośniejszy nawet od sprawy zabójstwa Gabriela Narutowicza.

Był jak sprawa mamy Madzi, tylko do sześcianu, poruszył wyobraźnię ludzi na lata. Uwaga całej Polski skupiła się na Gorgonowej i lwowskiej rozprawie. Nie było wówczas telewizji, więc proces był jedyną rozrywką, rozpalał namiętności. Chciano znać najdrobniejsze szczegóły z jej życia, wyciągano z jej przeszłości, ile się dało, próbowano dowiedzieć się, skąd przyjechała, jak żyła, co robiła wcześniej - realacjonuje dziennikarz.
'Sprawa Gorgonowej'
'Sprawa Gorgonowej' YouTube/KlasykaFilmu

Pierwsza rozprawa trwała zaledwie kilka tygodni. 14 maja 1932 roku lwowski sąd wydał wyrok skazujący Ritę Gorgonową na karę śmierci. Broniło jej wówczas trzech znakomitych adwokatów - Mieczysław Ettinger, Józef Woźniakowski oraz Maurycy Axer, którzy z uwagi na naruszenie przepisów oraz odrzucenie wniosków dowodowych obrony oraz popełnione błędy zakwestionowali decyzję sądu. Udało im się doprowadzić do kasacji wyroku. Ustalono, że sprawa zostanie ponownie rozpatrzona, tym razem przed sąd w Krakowie.

Sprawa nie tak oczywista

Z czasem opinia publiczna zaczęła patrzeć na Ritę Gorgonową nieco przychylniej. I choć nadal wiele osób przekonanych było o jej winie, zaczęły przebijać się głosy mocno podające w wątpliwość fakt, że rzeczywiście zabiła Lusię. Na łamach "Wiadomości Literackich" pojawiały się artykuły broniące oskarżonej, a jeden z jej adwokatów zapewniał, że kobieta nie byłaby w stanie dokonać tak przerażającej zbrodni. W mediach gruchnęła w dodatku wiadomość, że Gorgonowa jest w ciąży. Córkę Ewę urodziła już w więzieniu. Opinia publiczna w napięciu śledząca proces stała się bardzo podzielona.

Był moment, gdy wszyscy liczyli, że zaraz padnie, że pęknie pod nawałem oskarżeń, świadków, dowodów, tymczasem Gorgonowa zaczęła bardzo sprytnie i logicznie się bronić. Wtedy sympatia społeczna przesunęła się nieco w jej stronę - opowiada Łazarewicz.

Henryk Zaremba nie uznał drugiego dziecka, a dziewczynka, która dostała panieńskie nazwisko matki, po roku trafiła do sierocińca. 29 kwietnia 1933 roku Rita Gorgonowa została uznana przez sąd krakowski winną zamordowania pasierbicy, jednak wyrok tym razem był nieporównywalnie łagodniejszy. Została skazana na osiem lat więzienia. Za jedną z okoliczności łagodzących uznano fakt, że Lusia nie akceptowała związku macochy z jej ojcem, co doprowadziło do ich rozstania. Rita Gorgonowa nigdy nie przyznała się do winy.

'Sprawa Gorgonowej'
'Sprawa Gorgonowej' YouTube/KlasykaFilmu

Co się stało z Ritą Gorgonową?

Rita Gorgonowa miała zakończyć odsiadkę w 1940 roku, jednak wyszła z więzienia we wrześniu 1939 roku ze względu na amnestię nałożoną w wyniku wybuchu wojny. Jej dalsze losy są jednak mocno niejasne i trudno do końca ustalić, co się z nią stało. Z relacji Ewy Ilić wiadomo, że jej matka próbowała odbudować kontakt ze starszą córką. Znalazła nowy dom Zaremby, jednak były partner i jego nowa żona nie dali jej spotkać się z Romą. Po młodszej córce, która szybko trafiła do sierocińca, słuch zaginął, a Gorgonowa prawdopodobnie nie wiedziała nawet, gdzie jej szukać. Ewa Ilić nie straciła nadziei, że uda jej się ponownie spotkać matkę. Poszukiwania nie dały jednak żadnych efektów. Nigdy nie udało się znaleźć nawet grobu Rity Gorgonowej. Już w dorosłym życiu Ewa Ilić odnalazła za to Romę Zarembę, z którą odnowiła kontakt. Między siostrami po pewnym czasie doszło do konflktu - Ewa cały czas wierzyła w niewinność matki, a Roma stawała po stronie ojca. Relacje się urwały.

Redaktor Żurek [Edmund Żurek - red.] twierdził, że mama zginęła w Powstaniu Warszawskiem, ale ja w to nie wierzę. W gazetach czytałam, że ona partyzantom z Armii Krajowej pomagała i że była ich łączniczką. Dużo było sprzecznych informacji (...). Już tyle lat minęło i żadnej pewnej informacji o niej. Tym bardziej teraz nie ma szans, by pojawiły się o niej nowe informacje. Całe życie poświeciłam na jej odnalezienie - mówiła Ewa Ilić w wywiadzie udzielonemu Cezaremu Łazarewiczowi w 2016 roku.
'Sprawa Gorgonowej'
'Sprawa Gorgonowej' YouTube/KlasykaFilmu

Córka i wnuczka Rity Gorgonowej (która dostała imię po babci) w 2014 roku zapowiedziały przygotowania do procesu rehabilitacyjnego. Chcą, aby sprawa sprzed lat wróciła na wokandę. Jak podkreślała wówczas Ewa Ilić, nie ma wątpliwości co do niewinności swojej matki i chce oczyścić jej dobre imię. Podkreśliła również, że sprawa zakończy się dla niej dopiero wtedy, gdy Rita Gorgonowa zostanie uniewinniona.

Źródła wykorzystanie do napisana artykułu: Newsweek, rp.pl, histmag.org, krytykapolityczna.pl, wiadomosci.wp.pl, tvn24.pl.

Więcej o: