Kolejna afera z udziałem Antoniego Królikowskiego odbiła się głośnym echem w mediach. Na instagramowym profilu aktora pojawiło się nagranie zapłakanej Joanny Opozdy w zaawansowanej ciąży. Filmik został usunięty, a celebryta twierdził, że publikacja jest pokłosiem ataku hakerskiego. Do sprawy odniosła się także Ewa Minge. Projektantka nie przebierała w słowach.
Ewa Minge opublikowała na Instagramie wymowny wpis. Udostępniła zdjęcie Joanny Opozdy z synkiem i zaznaczyła, że przez okres ciąży utrzymywały kontakt i wiedziała, że aktorka jest w fatalnym stanie. Projektantka przyznała, że nie wierzy w informacje o ataku hakerskim.
Trudno uwierzyć we włam hakerski na koncie ojca dziecka Joanny Opozdy. Załóżmy, że się zdarzył. Skąd haker miał te nagrania ? Co by się nie wydarzyło, bardzo intymne, osobiste nagrania kobiety, przyszłej matki, która była w trudnej, zagrożonej ciąży nigdy nie powinny wyjść poza prywatny margines. Powtórzę, bo raz się już wypowiadałam, że Joasia fatalnie znosiła ciąże - napisała Ewa Minge na Instagramie.
Ewa Minge podkreśliła, że w czasie ciąży Joanny Opozdy miała z nią regularny kontakt. Projektantka miała wielokrotnie podtrzymywać ją na duchu. Minge wyznała też, że sama doświadczyła podobnego przebiegu pierwszej ciąży. Opowiedziała, że stres i strach skutecznie rujnują wtedy radość z oczekiwania na dziecko. Nie bez znaczenia był jednak fakt, że Antoni Królikowski miał rzekomo wdać się wówczas w romans, o czym Joanna Opozda dowiedziała się (jak twierdzi) jeszcze w trakcie ciąży.
Dodatkowo dowiadujesz się, że ojciec twojego dziecka ma romans i w zasadzie to chyba cię nie chce. I ma prawo nie chcieć, mógł przecież nie dorosnąć do roli jakże skomplikowanej, polegającej na opiekowaniu się żoną, która przechodzi trudną ciążę. Ten fragment historii życia Asi jest nam już znany, ale jak widać niedostatecznie i jeszcze można coś wydusić z tego czasu dla siebie, usprawiedliwić swój stosunek, odejście. Serio? - napisała oburzona Ewa Minge.
Projektantka bardzo negatywnie oceniła postępowanie aktora. Wyraziła wręcz przekonanie, że sprawa nadaje się do prokuratury i według niej można ją podciągnąć pod znęcanie się. Okazała też wsparcie Joannie Opoździe. Ewa Minge dodała, że wiele kobiet doskonale rozumie stan, w którym znalazła się aktorka.
Mam wrażenie, że sprawa jest dla prokuratury i powinna oprzeć się o zwyczajne znęcanie. Dziewczyna przechodziła bardzo trudny okres, każdego dnia nasłuchiwała, czy bije w niej jeszcze drugie życie, była z tym przeważnie sama, wiec powstały swoiste pamiętniki, które w mojej ocenie świadczą tylko o jej potężnej w tym wszystkim samotności i braku pomysłu, jak zainteresować sobą i dzieckiem ojca tego dziecka. Żaden wstyd. Joasiu, wiele kobiet, bezsilnych w przeróżnych "partnerskich" sytuacjach, doskonale cię zrozumie. Kochana głowa do góry, wiele z nas jest z tobą - dodała Ewa Minge.