• Link został skopiowany

Sara Boruc chwali się, że jej ubrania nosi żona rosyjskiego oligarchy. Negatywne komentarze szybko znikają

Sara Boruc prowadzi markę modową i często chwali się, kiedy jej odzież noszą zagraniczni celebryci. Kiedy jednak zaczęła pękać z dumy, że płaszcz jej autorstwa założyła żona rosyjskiego oligarchy, w internecie zawrzało.
Sara Boruc, Lena Perminova
KAPiF.pl,Instagram.com/lenaperminova

Sara Boruc już kilka lat temu postanowiła spróbować swoich sił w świecie mody, gdzie do tej pory dobrze sobie radzi. Projekty żony byłego bramkarza trafiają w gusta wielu zagranicznych gwiazd. W odzieży jej marki widzieliśmy m.in. Kendall Jenner czy Hailey Bieber. Boruc nie ukrywa z tego powodu zadowolenia i często publikuje na Instagramie zdjęcia znanych osób, które noszą jej ubrania. W ostatnim czasie pochwaliła się, że odzież jej autorstwa założyła Lena Perminova - żona rosyjskiego oligarchy.

Zobacz wideo Najciekawsze imiona dzieci gwiazd. Nie tylko Michał Wiśniewski postawił na oryginalność

Sara Boruc chwali się, że jej ubrania nosi żona rosyjskiego oligarchy

Lena Perminova jest żoną objętego sankcjami rosyjskiego oligarchy, który ma wspierać politykę Putina. To nie przeszkodziło Boruc w opublikowaniu zdjęcia modelki na profilu swojej marki. Niesmaku nie ukrywają również osoby z branży modowej:

Żona rosyjskiego oligarchy z sankcjami, który wspiera wojnę i przyjaźni się z Putinem założyła płaszcz The Mannei. Marka pęka z dumy i chwali się tym na Instagramie - przedstawia sytuację na swoim InstaStories projektant Dastin Poraziński.
 

Co ciekawe, krytyczne komentarze fanów pod postem są momentalnie usuwane. Mimo burzy w internecie, na profilu marki Mannei na próżno szukać negatywnych głosów. 

Gdy pojawiają się nieprzychylne komentarze, szybko je kasuje i blokuje możliwość dodania nowych. Chęci ogrzania w blasku sławy bogaczy - sprawców śmierci i ludzkiej krzywdy. Niestety silniejsze od moralnych wartości. Hipokryzja świata mody w najczystszej postaci - czytamy w dalszej części wypowiedzi.

Zgadzacie się? Skontaktowaliśmy się z Sarą Boruc z prośbą o komentarz do całego zamieszania, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Więcej o: