Eurowizja 2023 już za dwa miesiące. Polska wskazała swoją reprezentantkę ponad tydzień temu. Do Liverpoolu pojedzie Blanka wybrana w preselekcjach głównie przez jury TVP. Telewizja Polska nie dochowała jednak pełnej przejrzystości przy okazji ogłaszania wyników głosowania, o co żal mają członkowie ogólnopolskiego stowarzyszenia OGAE Polska, zrzeszonego w międzynarodowej sieci miłośników Eurowizji OGAE. W rozmowie z Plotek.pl redaktor naczelny portalu Eurowizja.org wyjaśniał, jakie opcje manewru ma teraz TVP.
Telewizja Polska opublikowała na razie wyłącznie zsumowane punktacje jury i widzów z zeszłotygodniowych preselekcji. Tymczasem nie ma wciąż wyjaśnienia na temat tego, jak dokładnie przebiegało głosowanie, ile głosów zostało oddanych, jak głosowało jury - te kwestie nadal pozostają jedynie w sferze domysłów. Kamil Polewski, redaktor naczelny portalu Eurowizja.org, wprost stwierdza, że wszystko to naraża Blankę na dodatkowy hejt:
Im dłuższe milczenie w tej sprawie, tym większe powody do narażenia Blanki na krytyczne, czasem hejterskie komentarze w związku ze wskazanymi przez nas nieścisłościami oraz utwierdzanie opinii publicznej w przekonaniu o prawdziwości domniemywanych zarzutów - mówi w rozmowie z Plotek.pl.
OGAE Polska wystosowało w związku z tymi nieścisłościami apel do prezesa TVP. Zrzeszone pod skrzydłami OGAE Polska portale zajmujące się wyłącznie tematyką eurowizyjną domagają się publikacji szczegółowych wyników głosowania jurorów i telewidzów. TVP jednak ignoruje problem, jurorzy nabrali wody w usta, zaś jedyną osobą, która tłumaczy całe zamieszanie, jest obecnie sama Blanka, która w międzynarodowych mediach musi odpowiadać na trudne pytania.
Jakie scenariusze może rozważać TVP, prócz pójścia w zaparte i przeczekania kryzysu? Polewski widzi kilka opcji:
Szans na powtórzenie preselekcji praktycznie nie ma. Jeżeli z jakiegokolwiek powodu doszłoby do odwołania Blanki (rezygnacji, ujawnienia nieprawidłowości lub anulowania punktacji jurorów), możliwym scenariuszem byłaby rezygnacja Telewizji Polskiej z udziału w tegorocznym konkursie. Być może na tak późnym etapie i z przyczyn etycznych zdobywcy kolejnych miejsc nie zgodziliby się przyjąć oferty występu w Liverpoolu - stwierdził.
We wcześniejszych latach w innych krajach bywały sytuacje, gdy w czasie preselekcji jury głosowało całkowicie inaczej od widzów. Jednak, jak wskazuje Polewski, ratunkiem dla organizatorów była wówczas bezwzględna transparentność w czasie zliczania głosów i publikacji wyników oraz ścisłe trzymanie się niezmiennego regulaminu. Kto tego nie zrobił, musiał liczyć się z sytuacją, jaka wydarzyła się w 2017 roku w Hiszpanii:
Faworytka fanów, Mirela, przegrała konkurs, a na jaw wyszły potencjalne powiązania jednego z trzech jurorów ze zwycięzcą. Sprawa otarła się nawet o hiszpański parlament, ale wyniki zostały utrzymane w mocy, a wybrany wykonawca zajął na Eurowizji ostatnie miejsce - podsumował Polewski.
Od tygodnia zwyciężczyni polskich preselekcji zamiast przygotowywać się do występów w Wielkiej Brytanii, tłumaczy się za to, jak konkurs został przeprowadzony pod opiekuńczymi skrzydłami TVP. Skandal wokół wyników głosowania dotarł już do mediów zagranicznych.