Krzysztof Piasecki jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów kabaretowych. Od pewnego czasu nie słychać jednak o nim w mediach. Poważne problemy ze zdrowiem spowodowały, że satyryk zdecydował się przejść na emeryturę.
O chorobie Krzysztof Piasecki opowiedział na łamach portalu lifeinkrakow.pl.
Mam krew w głowie. Tak o tym mówię. Na co moja terapeutka: Co pan opowiada - wszyscy mają krew w głowie. Proszę mówić "mam krwiaka". To robi wrażenie.
Po wylewie - mój był krwotoczny czy niedokrwienny - mam krew w głowie. To znaczy - mam krwiaka. Byłem już dwa razy na tomografii i on tam dalej jest. Na razie się nie zmniejsza - napisał.
Krzysztof Piasecki długo utrzymywał w tajemnicy problemy ze zdrowiem. Do tej pory niektórzy jego znajomi nie wiedzą, że miał wylew.
Znajomi dzielą się na dwie grupy. Ci, którzy wiedzą i ci, którzy nie wiedzą. Ci, którzy wiedzą, nie dzwonią. Boją się. Czy mówię, czy chodzę i jak wyglądam. Dopiero jak się skontaktują z kimś z grupy niewiedzących i ten ich przekona, że mówię normalnie i tak też chodzę i wyglądam, dzwonią - opowiada satyryk.
Najodważniejsi są ci, którzy wiedzą, a mimo tego mnie odwiedzają. Najczęściej dopiero w przedpokoju (wychodząc) mówią, czego się spodziewali i że się przyjemnie rozczarowali.
Choroba spowodowała, że Piasecki zmuszony był nieco zwolnić tempo. Mając na względzie zdrowie i rekonwalescencję postanowił rzadziej występować. Oprócz tego musiał zrezygnować z wykonywania ulubionych czynności. Satyryk nie zatracił jednak poczucia humoru.
Nie mogę latać samolotem, jeździć na nartach ani chodzić po górach. Czyli z przyjemności została mi jazda samochodem (całe szczęście!). Mam terapeutkę, jeszcze mam logopedkę i chodzę czasami do psychiatry. Czyli zamiast latania samolotem mam terapeutkę, zamiast jazdy na nartach mam logopedkę, a zamiast chodzenia po górach mam wizyty u psychiatry.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.