Andrzej Nejman jest dyrektorem Teatru Kwadrat. Mężczyzna pełni tę funkcję od 12 lat i cieszył się sporą sympatią warszawskiego ratusza, który, jak podkreślono w stołecznym wydaniu "Gazety Wyborczej", twierdzi, że przedłuży mu kontrakt w sierpniu na kolejną kadencję. Okazuje się jednak, że zupełnie inne zdanie na temat działalności dyrektora mają jego współpracownicy. W rozmowie z tą samą gazetą powiedzieli, że ich zdaniem w instytucji dochodzi do mocnych nadużyć.
Polecamy: Andrzej Nejman zabrał syna do studia "Dzień dobry TVN". Jakub to kopia taty [ZDJĘCIA]
Pracownicy w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim ze stołecznej "Gazety Wyborczej" podkreślili, że dyrektor Teatru Kwadrat miał się dopuścić ubliżania pracownikom i złego traktowania.
Dyrektor obrażał pracowników technicznych, poniżał garderobiane, widziałem na własne oczy, jak obraził na próbie aktora - podkreślił.
Jedna z pracownic dodała, że jej zdaniem wymaga się od podwładnych niemożliwego perfekcjonizmu, a jeśli któryś z nich nie spełnia oczekiwań szefa, spotyka się z falą oszczerstw.
Jesteśmy oskarżane o dosłownie wszystkie niedociągnięcia. Insynuuje się nam lenistwo, wykorzystywanie pracy do prywatnych celów - podsumowała.
Osoby podlegające Andrzejowi Nejmanowi skarżą się także na to, że złe traktowanie wiąże się z pewnym kompleksem i... Michałem Żebrowskim.
Dyrektor traktuje źle wszystkich tych, którzy nie są celebrytami. A jednocześnie ma jakiś kompleks wobec Michała Żebrowskiego. Krzyczał na jednym z zebrań, że jesteśmy kretami opłacanymi przez jego Teatr 6. Piętro: "Żebrowski wam płaci, żebyście tu ryli" - zeznali pracownicy Teatru Kwadrat.
Przez to pracownicy mieli brać urlopy, żeby podratować stan zdrowia psychicznego.
Uciekłem na zwolnienie psychiatryczne. Musiałem zadbać o swój dobrostan. Przez wiele miesięcy słyszałem na swój temat niestworzone plotki - że mam romans, że nie przykładam się do pracy - podsumował pracownik.
Dyrektor Teatru Kwadrat odniósł się do sprawy i stanowczo zaprzeczył, jakoby miał kiedykolwiek grać w teatrze pod wpływem alkoholu.
Nie mógłbym jednak stwierdzić jednoznacznie, że nigdy nie piję w miejscu pracy. Moim miejscem pracy jest teatr, w którym odbywają się bankiety premierowe, bankiety organizowane przez firmy, spotkania towarzyskie pracowników. Garderoba jest miejscem, z którego często artyści nie chcą wychodzić po spektaklu. Oglądamy tam mecze, świętujemy urodziny. Przy wszystkich tych okazjach obecny jest alkohol - wspomniał.
Później dodał, że wiele poświęcił pracy i środków, żeby uratować teatr. Mężczyzna odparł słowa pracowników, podkreślił tym samym, że nigdy nie skrzywdził nikogo w sposób celowy.
Uratowałem teatr. Uratowałem zespół. Być może również kogoś skrzywdziłem. Nigdy nie celowo. Nigdy z premedytacją. W miarę upływu lat uczyłem się coraz więcej, nie tylko formalnego zarządzania, ale właśnie relacji międzyludzkich - zakończył.
Więcej na temat głośnej sprawy przeczytasz na stronie Gazety Wyborczej pod tym linkiem.