Gloria Stuart była bardzo aktywna w aktorstwie do 36 roku życia. W latach 1932-1946 powstało 46 produkcji z jej udziałem. Po tym okresie gwiazda zrobiła sobie przerwę i skoncentrowała się na malarstwie. Chwilę musieliśmy poczekać, aby odkryć jej talent na nowo.
Jej ponowne odkrycie zawdzięcza się reżyserowi Jamesowi Cameronowi, który w 1997 zaangażował aktorkę do "Titanica". Rola seniorki Rose została doceniona nominacją do Oscara, a dokładniej umieszczono ją w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa. Stuart doznała tego zaszczytu w wieku 88 lat i tym samym ustanowiła nowy rekord - nie było przed nią starszej osoby z taką nominacją. Aktorka doczekała się również własnej gwiazdy w Alei Sław. Ceni się nie tylko jej kunszt aktorski, ale i urodę. W młodości miała twarz anioła. Niebieskie oczy podkreślone przez blond loki były jej znakami charakterystycznymi. Jako młoda dziewczyna preferowała subtelny makijaż. Naturalność przypadła do gustu wielu reżyserom.
Jako 70-latka zachorowała na raka piersi. Udało jej się pokonać tę chorobę dzięki chirurgii oraz radioterapii. To jednak nie był koniec problemów zdrowotnych aktorki. Jako młoda dziewczyna paliła papierosy i w wieku 94 lat wykryto u niej kolejnego raka - tym razem krtani. Stuart odeszła jako 100-letnia aktorka, którą zapamiętamy na długo. Jej słowa o miłości dają do myślenia.
Jeśli jesteś pełen miłości, podziwu, docenienia pięknych rzeczy, które są w tym życiu, to masz to zrobione, naprawdę. A ja mam to zrobione.
Zobacz też: Czy Jack z "Titanica" musiał umrzeć? Reżyser ma wyniki badania, które dają jednoznaczną odpowiedź