Sebastian Fabijański po serii skandali postanowił odbudować swój wizerunek w samym centrum medialnego piekła, czyli na gali typu freak fight. W oktagonie, jako Alterboy, zawalczy z raperem Wac Toja. Kiedy media obiegła informacja o jego debiucie w klatce, aktor zapowiedział, że widzowie zobaczą coś, czego jeszcze nigdy nie widzieli. Już od samego początku poprzeczka postawiona była bardzo wysoko. Podczas pierwszej konferencji Fabijański zawiódł te oczekiwania. Na początku przedstawił się jako "Marek" podwyższając barwę głosu. Został szybko skontrowany przez prowadzącego galę Roberta Pasuta, który określił jego wysiłki jako "cringowe". Podczas drugiej konferencji Fabijański czuł się już swobodnie w narzuconej konwencji i na scenie postanowił wykonać kilkusekundowy performance "wciągania kreski". Fani aktora dogrzebali się do jego wypowiedzi sprzed dwóch lat. W jednym z wywiadów podkreślał, że nigdy nie zobaczymy go na gali typu freak fight.
Sebastian Fabijański jeszcze dwa lata temu, podczas programu "Hejt Park" Krzysztofa Stanowskiego zapewniał, że nigdy nie zobaczymy go w oktagonie.
Ktoś mnie pytał kiedyś, czy wystąpię w Fame MMA... - powiedział Fabijański.
A wystąpiłbyś? - zapytał Stanowski.
Nie no, a w jakiej sprawie? Z pewnością to zmonetyzowałoby się świetnie, pewnie bym dostał naprawdę dobre pieniądze za to. Tak naprawdę to byłby mój koniec w show-biznesie. Tzn. dla mnie, bo dla ludzi może nie, bo oni wszystko wybaczą - podsumował Fabijański.
Fabijański u Stanowskiego pojawił się dwa razy i za każdym razem zapierał się, że nigdy nie podjąłby się walki, która ma komercyjny cel. Aktor podkreślił, że rozważałby jedynie walkę charytatywną, a całą gażę przeznaczyłby na jakiś szlachetny cel.
To nie jest moja bajka. Nie zdecydowałbym się lać po mordzie za pieniądze. Jeżeli miałbym się z kimś lać po mordzie, to przede wszystkim dla honoru, albo dla jakiegoś szczytnego celu. Nigdy nie wystąpiłbym w czymś owianym takim kontekstem, jak komercyjni organizatorzy walk - zadeklarował.
Wypowiedzi aktora nie umknęły uwadze widzów i kiedy Fabijański pojawił się w federacji Fame MMA, został szybko skonfrontowany ze swoimi poglądami sprzed dwóch lat. Do studia programu "Face 2 Face", który jest jednym z wydarzeń promujących walki, zadzwonił widz, który wspomniał słowa aktora sprzed lat i zapytał, czy tak jak zapowiadał, swoją gażę w całości przeznaczy na cele charytatywne. Zapędzony w kąt Fabijański szybko się z tego wycofał.
Gdyby nie inflacja, to bym przeznaczył. Znaczy tak. Ja mówiłem tam, że oczywiście, że to będzie koniec dla mnie i tak dalej. Natomiast tylko krowa nie zmienia zdania. Ja oczywiście biorę na klatę to, że kiedyś coś powiedziałem i teraz będzie mi to wyciągane. I dobrze, niech tak będzie. Ja jestem hipokrytą w jakimś wymiarze. Natomiast chyba też nie boję się do tego przyznać - odpowiedział Fabijański.
W materiale opublikowanym na kanale Betclick oficjalnego sponsora piątkowej gali Fame MMA, Sebastian Fabijański podkreślił, że zdaje sobie sprawę, jak postrzegany jest przez ludzi i przekornie przyznał, że już się skończył.
Mówiłem, że jak pójdę do Fame, to będzie mój koniec w show-biznesie. To właśnie się skończyłem - powiedział Fabijański.
Więcej zdjęć Sebastiana Fabijańskiego znajdziesz w galerii na górze strony.