John Carpenter przeszedł do historii "Milionerów" jako pierwszy zwycięzca programu. Uczestnik amerykańskiej edycji szedł jak burza do celu. Gdy dotarł do finałowego pytania o tytułowy milion, postanowił zadzwonić do przyjaciela. Wybrał telefon do ojca, ale nie poprosił go o pomoc. Chciał mu powiedzieć coś ważniejszego.
Polecamy: Największa afera w historii "Milionerów". Zdobył milion, a potem został skazany
John Carpenter na początku studiował ekonomię, a później po zdanych egzaminach rządowych stał się pracownikiem państwowym w urzędzie podatkowym. 19 listopada 1999 roku spróbował swoich sił w amerykańskiej edycji "Milionerów". Słusznie, ponieważ został pierwszym zwycięzcą teleturnieju w historii. Widzowie zapamiętali nie tylko jego spektakularną wygraną, ale także telefon do ojca, który wykonał przy pytaniu o milion. Na początku wytłumaczył prowadzącemu, dlaczego chce zadzwonić do ojca.
Myślałem, że wyglądałbym na zarozumiałego, gdybym nie użył żadnego koła ratunkowego, więc postanowiłem udawać. - podkreślił.
Po jego zabawnej odpowiedzi widzowie byli zdumieni, ale prowadzący zgodnie z jego prośbą połączył go z ojcem, z którym chciał porozmawiać, wykorzystując telefon do przyjaciela.
Cześć, tato. Tak właściwie nie potrzebuję twojej pomocy. Chciałem ci tylko dać znać, że za chwilę wygram milion dolarów, ponieważ prezydent, który wystąpił w "Laugh-In" to Richard Nixon i to jest moja ostateczna odpowiedź - podsumował.
Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem w mediach, a widzowie chętnie opowiadali innym o "najmocniejszym uczestniku" wszystkich edycji "Milionerów".