Piłka nożna generuje ogromne emocje, z którymi niektórzy nie umieją sobie poradzić. Piłkarze jednak powinni świecić przykładem i zachęcać kibiców do nawet fanatycznego dopingu, ale unikania jakiejkolwiek formy przemocy. W Rosji jednak było odwrotnie i to na murawie granica została przekroczona, a pięści poszły w ruch. Niestety, w tym haniebnym wydarzeniu brał też udział Maciej Rybus.
Zenit Sankt Petersburg grał przeciwko Spartakowi Moskwa w Pucharze Rosji. Mecz była na bardzo niskim poziomie, ale i tak zostanie na długo zapamiętany. Wszystko zaczęło się w 96. minucie, gdy Wilmar Barrios wdał się w sprzeczkę z Quincym Promesem. Kłótnia momentalnie eskalował, nagle na boisku pojawili się zawodnicy rezerwowi obu ekip. Obrzucanie się wulgaryzmami przeobraziło się w potężną bójką bez żadnych zahamowań.
W całym zdarzeniu brał udział również Maciej Rybus. Sędziom udało się nakłonić piłkarzy do spokoju dopiero po sześciu minutach, po których niektórzy zawodnicy mieli na twarzy siniaki jak po walkach bokserskich. Skończyło się na sześciu czerwonych kartkach i wygranej Zenitu w serii rzutów karnych.
Dużo kontrowersji wywołało kilka miesięcy temu podpisanie przez Macieja Rybusa kontraktu ze Spartakiem Moskwa. Przez kolejne lata będzie on grał i zarabiał w Rosji, która stała się wrogiem wolnego świata. Po fali krytyki jaka spadła na piłkarza, w jego obronie stanął menedżer Mariusz Piekarski.
Po pięciu latach w Lokomotiwie, Maciek przenosi się do Spartaka, z którym związał się dwuletnią umową. Mężczyzna w życiu ma przed sobą różne zadania, misje, ale przede wszystkim ma dbać o rodzinę i jej bezpieczeństwo.
Żoną Macieja Rybusa jest Rosjanka. Para ma też dwójkę dzieci, które od urodzenia wychowują się w Rosji.