Dawid Podsiadło miał ostatnio okazję gościć w podcaście "Wojewódzki&Kędzierski", w którym opowiedział o tym, że zdecydował się dokonać apostazji. Przedstawił argumenty 'za' i 'przeciw', które wpłynęły na podjęcie ostatecznej decyzji. O planowanym akcie rozpisują się media, a głos w spawie zabierają księża.
Ksiądz Grzegorz Kramer to jezuita i proboszcz, który pisze felietony oraz wydał serię książek "#Wrzenie". Nie ukrywa, że zasmuciła go informacja o planowanym odejściu Dawida Podsiadło z Kościoła katolickiego. Nie rozumie jednak zachowania innych wierzących, którzy piętnują muzyka i szydzą z jego decyzji.
Mnie to smuci. Bo zawsze jak ktoś odchodzi, znaczy to, że nie znalazł we wspólnocie, którą tworzę, wystarczająco miłości, by zostać. Wkurza mnie to, że potrafimy, jako wspólnota, powiedzieć na taki fakt: "dobrze, że odchodzi", "Kościół sobie poradzi bez niego", "Kościół przetrwał 2000 lat, to też przetrwa". Albo szydercze teksty: "jak my to zniesiemy?" - czytamy w facebookowym wpisie księdza Kramera
Ksiądz nawiązał również do fragmentu Ewangelii i otwarcie przyznał, że słowa wypowiadane w stronę Dawida Podsiadło są paskudne.
Wkurza mnie, bo czytamy w kościołach Ewangelię o dobrym pasterzu, który zostawia 99 owiec i szuka jednej. Te "paskudne" zdania wyrażają prawdę, że sobie poradzimy bez pana Dawida i tysięcy innych. Ale ta prawda jest pozbawiona miłości
Duchowny sam kiedyś usłyszał, że Kościół jest w stanie sobie bez niego poradzić.
Kiedyś usłyszałem od jednego ważnego jezuity, że jak odejdę, to Towarzystwo sobie beze mnie poradzi. To prawda, poradziłoby sobie, bo kimże ja jestem. Jednak jestem w Kościele i wstępowałem do zakonu, bo uwierzyłem w miłość. Nie brutalne prawdy
Trzeba przyznać, że ksiądz Grzegorz Kramer nie przebierał w słowach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!