• Link został skopiowany

Książę Harry ostatni przybył do Balmoral i... pierwszy opuścił zamek. Wyjechał samotnie z samego rana

Książę Harry nie wygrał walki z czasem i nie zdążył pożegnać się z królową Elżbietą II. Teraz okazuje się, że wśród członków rodziny królewskiej, najkrócej czuwał przy monarchini po jej śmierci.
Królowa Elżbieta II Książę Harry
Agencja Gazeta

Wieść o pogarszającym się stanie zdrowia królowej Elżbiety II wstrząsnęła nie tylko poddanymi, ale przede wszystkim jej rodziną. Najbliżsi monarchini zaczęli błyskawicznie gromadzić się w Balmoral w Szkocji. Wśród nich był książę Harry, któremu jednak nie towarzyszyła Meghan Markle. Teraz do mediów przedostała się informacja, że to właśnie mąż Amerykanki opuścił zamek jako pierwszy.

Zobacz wideo Jak to jest być Kate i Williamem? Wcale nie tak prosto, jak może się wydawać

Książę Harry był pierwszy, który wyjechał z zamku Balmoral po śmierci królowej

Książę Harry nie zdążył dotrzeć do Balmoral, by czuwać przy umierającej babci. W zamku miał pojawić się o godzinie 19.52 czasu lokalnego, a pałac Buckingham wydał oświadczenie o śmierci królowej o godzinie 18:30. Teraz portal Daily Mail podaje, że zbuntowany książę był pierwszą osobą wśród członków rodziny królewskiej, która opuściła Balmoral. Zmarłą miał opłakiwać 12 godzin. Harry wyjechał z posiadłości, siedząc samotnie na tylnym siedzeniu Range Rovera w piątek o godzinie 8:28. 

Księciu Harry'emu nie towarzyszyła Meghan Markle

Para początkowo miała razem udać się do zamku w Szkocji. Po czasie jednak do mediów przedostała się informacja, że księciu nie towarzyszy żona. Korespondent BBC Nicholas Witchell powiedział na antenie, że Amerykanka mogła obawiać się tego, jak zostanie przyjęta przez rodzinę królewską.

Mogłaby nie zostać przyjęta zbyt ciepło, jeśli mam być z wami zupełnie szczery.

Warto zaznaczyć, że do Balmoral nie wybrała się żona księcia Williama. Niektórzy uważają, że Meghan chciała towarzyszyć mężowi, jednak uznano, że nie będzie to odpowiednie przy jednoczesnej nieobecności Kate.

Więcej o: