Z okazji nowego roku szkolnego dziennikarka "Faktu" postanowiła przyjrzeć się edukacji Stanisława i Tadeusza Rozenków. Sławna mama posyła nastolatków do prywatnej szkoły z wykładowym francuskim na Saskiej Kępie. Jak można się domyślić, to prestiżowa placówka, za którą trzeba słono zapłacić. Rok nauki kosztuje aż 35 tys. złotych za ucznia. Małgorzata Rozenek posyłając tam dwoje dzieci, musi odpowiednio głębiej sięgnąć do kieszeni. Z prostego rachunku wynika, że płaci 70 tys. złotych, by jej synowie mogli się kształcić w szkole przy ambasadzie Francji.
Na szczęście 16-letni Stanisław i jego młodszy o cztery lata brat, Tadeusz, bardzo sobie szkołę chwalą. Stanisław w rozmowie z "Faktem" podkreślił, że na wszystkich lekcjach, poza językiem polskim i angielskim, uczniowie i nauczyciele porozumiewają się w języku francuskim. Ale oferta kształcenia lingwistycznego jest oczywiście jeszcze szersza:
Można się też zapisać na inne języki, ja zapisałem się na hiszpański – poinformował Tadeusz.
Chłopcom podoba się wielokulturowość i otwartość placówki:
W naszej szkole są dzieci polskie, francuskie, belgijskie... – wyliczał nastolatek.
W sumie chyba to są osoby z 44 różnych krajów. Fajnie, że mamy różne punkty widzenia – uzupełnił jego brat.
System edukacji w tej placówce jest wzorowany na obowiązującym we Francji. Nie ma czerwonych pasków na świadectwach, a oceny wystawiane przez nauczycieli są przede wszystkim opisowe. Również organizacja roku szkolnego nieco różni się od tej polskiej - terminy wakacji i ferii nie pokrywają się całkowicie, więc, jak zauważył Tadeusz, jest im trudniej "skoordynować się" z kolegami z polskich szkół.
Co sądzicie o decyzji podjętej przez mamę chłopców? Dobrze wybrała?