Kolejne odcinki "Sprawy dla reportera" stają się coraz bardziej absurdalne. Niedawno w programie pojawiła się Tamara Gonzalez Pereira, która demonstrowała umiejętności leczenia dźwiękiem. Teraz doszło do kolejnej groteskowej sytuacji. Na nagranie spóźnił się zaproszony adwokat, który w końcu przybył do studia, by zaatakować jednego z gości.
W programie jednym z gości był pan Ireneusz, który oskarżał byłego zięcia o "szatańskie" zdolności. Elżbieta Jaworowicz początkowo dawała wiarę w jego twierdzenia, ale wtedy w studiu pojawił się spóźniony mecenas Piotr Kaszewiak. Prowadząca powiedziała, że taka sytuacja jest wyjątkowo niecodzienna, a adwokat przeprosił ją oraz widzów za niepunktualność.
Przepraszam za spóźnienie, to moje pierwsze w historii programu. Myślę, że sprawa jest wyjątkowa i również pierwsza taka w historii programu.
Mecenas stwierdził, że pan Ireneusz bezpodstawnie oczernia byłego zięcia. Nie chodziło tylko o zdolności z piekła rodem. Gość miał również twierdzić, że były mąż córki jest pedofilem. Adwokat przyszedł do studia z napisem "bullshit" (gówno prawda) i wyznał, że przeglądając dokumenty sprawy, takie odczucia mu towarzyszyły. W końcu zwrócił się bezpośrednio do pana Ireneusza, odwołując się do jego chrześcijańskiego sumienia.
Takich pomówień nie czytałem jeszcze. (...) Pan się na pana Boga powołuje? Niech pan się tego Boga boi.
W studiu obecny był również ksiądz, który stwierdził, że wszystkie nieszczęścia zaczęły się po tym, jak córka pana Ireneusza wzięła ślub cywilny, a nie kościelny.