Więcej o procesie Amber Heard i Johnny'ego Deppa przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ponad miesiąc temu ruszył "proces dekady" o zniesławienie, wytoczony przez Johnny'ego Deppa przeciwko Amber Heard, który jest transmitowany na żywo. Byli małżonkowie na sali sądowej ujawnili wiele prywatnych i szokujących szczegółów ze wspólnego życia. Amber Heard zdradziła, dlaczego nie zgłosiła się na policję jako ofiara przemocy domowej po jednej z bójek, do której doszło w maju 2016 roku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wszyscy kochankowie Amber Heard. Pełna lista nazwisk posłuży jako dowód w procesie. Są na niej znane osoby
W poniedziałek ławie przysięgłych w procesie o zniesławienie pokazano zdjęcia posiniaczonej twarzy Amber Heard. Aktorka podczas przesłuchania wyznała, że siniaki na jej twarzy były wynikiem uderzenia przez Johnny'ego Deppa telefonem. Dodała, że zdjęcia zostały zrobione przez jej byłą już najlepszą przyjaciółkę, Raquel Pennington, która w tamtym czasie mieszkała w okolicy i miała pospieszyć na ratunek aktorce po tym, jak ta się z nią skontaktowała.
Heard doprecyzowała, że aktor miał rzucić w nią telefonem, który mocno uderzył ją w twarz. Miało to być na krótko po tym, jak zmarła jego matka. Johnny Depp nie reagował na zeznania byłej żony, zachowując kamienną twarz, do czasu.
Gdy policja dotarła na miejsce, aktora nie było już w domu, ale zamiast tego funkcjonariusze spotkali aktorkę i jej byłą przyjaciółkę. Amber zeznała, dlaczego nie złożyła raportu o przemocy domowej, natychmiast po incydencie:
Chciałam chronić Johnny'ego. Nie chciałam, żeby go aresztowano. Nie chciałam, żeby miał kłopoty, czy żeby świat się dowiedział. Nie chciałam, żeby to wyszło na jaw - powiedziała aktorka.
Ta część zeznań wyjątkowo rozbawiła aktora.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!