Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
15 maja zmarł Jerzy Trela. Był wybitnym aktorem teatralnym i filmowym. Pogrążone w żałobie środowisko artystyczne żegna swojego przyjaciela i mentora, który w marcu obchodził 80. urodziny. Na chwytający za serce wpis w mediach społecznościowych zdecydował się również dziennikarz Łukasz Maciejewski.
Łukasz Maciejewski opowiedział pewną historię, która pokazuje, jak niezwykłym człowiekiem był Jerzy Trela.
Pan Jerzy Trela odszedł. Wiedzieliśmy, nie chcieliśmy wiedzieć. Stało się. Na jednym ze spotkań organizowanych przeze mnie w Małopolskim Ogrodzie Sztuki, Jerzy Trela, podczas wieczoru poświęconego pamięci Kazimierza Kutza, tym swoim pięknym, charakterystycznym głosem, tak cichym, że słyszalnym wszędzie, wspominał, że na krótko przed naszym spotkaniem odwiedził przyjaciela na cmentarzu. Brzydka pogoda, paskudna właściwie, jakiś dotkliwy listopad, który, nie wiedzieć czemu, trwa u nas prawie cały rok. Porozmawiałem sobie z Kazikiem – mówił. Pogadaliśmy. I nie zauważyłem, że buty mi przemokły, bo zimno, chłodno, bo deszcz.
W dalszej części wpisu dziennikarz tłumaczy, jak wielką stratą dla polskiej kultury jest odejście Jerzego Treli.
To był taki artysta, że lepiej napisać nic, lepiej pisać o butach, niż byle co o wszystkim. Bo buty Treli były siedmiomilowe. Unosiły aktora wysoko, były także symbolem: trwania na posterunku wartości, przywiązania, prawa do odrębności, prawa do własności.
Na ten moment nie wiemy, jaka była przyczyna śmierci Jerzego Treli.