Więcej o tiktokowych nowościach znajdziecie w tekstach na Gazeta.pl.
Wyniki jasno pokazują, że na TikToku istnieje ogromna swoboda wypowiedzi. To prawdziwe szczęście w czasach cancel culture, czyli tzw. kultury unieważniania, która najmocniej dotyka w sieci, bo użytkownicy nigdy nie zapominają. Poza tym - kto nie robi screenów? Wystarczy jedna opinia, która się nie spodoba, a wypadamy z obiegu. Wydaje się więc, że wiele luźnych myśli w filmikach, które na TikToku przechodzą - na Twitterze, Instagramie czy Facebooku mogłyby wywołać falę nieprzyjemnych komentarzy. Platforma, na której użytkownicy publikowali lekkie filmiki, na których tańczą, naśladują postaci z filmów czy wrzucają zdjęcia ukochanych zwierzaków, została - jak każde medium - w ciągu ostatniego tygodnia zdominowana przez wojnę. Czy da się udźwignąć ten trudny i bolesny temat na platformie, której głównym celem jest rozrywka i odmóżdżenie, której - co warto podkreślić - każdy z nas potrzebuje?
Jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę na TikToku zaczęły się pojawiać filmiki z użytkownikami, którzy rozmyślali, czy wojna sprawi, że Ukraina zniknie z mapy świata. Zastanawiano się, jak daleko sięgnie atak wojsk Putina i jak to wpłynie na młodych użytkowników, którzy nie wyobrażają sobie pójścia na front.
Wtedy tiktokowe spekulacje dotyczące tego, co się wydarzy, nie dotykały nas tak bardzo jak teraz, gdy wybuchła wojna. Wszystko dlatego, że niektórych użytkowników bezpośrednio ten temat dotyczy. Osób, które musiały opuścić swoje domy i godzić się z myślą, że miejsc, w których bywali, już nie ma. Paraliżował ich niewyobrażalny strach o siebie i bliskich, który nawet trudno sobie wyobrazić. To ogromna tragedia, dlatego należy podchodzić do tego tematu z należytą wrażliwością. Nad słowami, które kiedyś padały bezwiednie, dziś trzeba się zastanowić.
Swoimi przemyśleniami podzieliła się Ukrainka Maria Okseniuk, znana na Instagramie pod nickiem @withukraine. Była w szoku, gdy weszła na TikToka, by umilić sobie czas i poczuła się źle, gdy zaczęła oglądać nagrania dotyczące wojny. W poście zatytułowanym "Dlaczego nie rozumiem generacji Z, dla której modne stało się opowiadanie o wojnie i dlaczego czuje się z tym nieswojo?" przedstawiła kilka przykładów nagrań, na które natrafiła. Jedna z użytkowniczek zastanawiała się, co powinna założyć na wojnę, inny użytkownik wrzucił filmik tańczącego kościotrupa i zasugerował, że taki los spotka Europejczyków, gdy Rosja zrzuci car-bombę, która w latach 60. doprowadziła do najpotężniejszej eksplozji jądrowej w dziejach świata.
Dotknęło ją też, że niektórzy użytkownicy nie rozumieli, że relacja Rosji i Ukrainy to nie konflikt, a wojna, bo to Ukraina cierpi. Była też zaskoczona ignorancją, bo niektórzy byli w szoku, że doszło do inwazji, na którą przecież nic nie wskazywało. W rzeczywistości jednak rosyjski atak rozpoczął się w 2014 roku i od tego czasu zginęło tysiące osób, a teraz nastąpiła eskalacja. Już nie mówiąc o masowej dezinformacji, która, według Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, w ciągu kilku dni wzrosła w samej Polsce o ponad 20000 proc.
Sianie jeszcze większej paniki, fejkowe treści czy ignorancja historyczna teraz nikomu nie służą. Choć TikTok kojarzy się przede wszystkim ze swobodą udostępnianych treści, gdy dotyczą one wojny, lepiej się zastanowić, czy nie zaszkodzą. Są jednak też takie, które mogą uświadomić i pomóc zrozumieć. Użytkowniczka @sorochukkkkk, czyli Daria, która przez 17 lat mieszkała w Doniecku, obśmiała fragment propagandowych wiadomości nadawanych na żywo w rosyjskiej telewizji. Według oficjalnego przekazu w Kijowie, Charkowie i Sumie nic poważnego się nie dzieje i panuje tam względny spokój. Porównała je ze zdjęciami, które otrzymała od swoich przyjaciół z Ukrainy, na których budynki stoją w płomieniach.
Poza tym ukraińscy użytkownicy są często w centrum wojennych wydarzeń - słyszą huki strzałów, widzą walące się budynki. Są pewnego rodzaju korespondentami, którzy na bieżąco relacjonują, co się dzieje. I to dosłownie, bo na TikToku jest opcja transmisji. Na jednym z nagrań słychać m.in. ostrzeliwanie Kijowa.
Takie treści nie pasują do kojarzącego się z rozrywką TikToka? Być może, ale warto mieć na uwadze, że w Polsce temat ataku Rosji na Ukrainę jest teraz numerem jeden, ale z pewnością nie wszędzie. Dla niektórych, szczególnie młodszych użytkowników z różnych zakątków świata, TikTik może być szansą, by się o nim dowiedzieć więcej i go zrozumieć. O edukację w tym zakresie dba Ukrainka o nazwie @mila.alien, która codzienne dostarcza raporty dotyczące kolejnych ataków Rosji i tłumaczy użytkownikom, z czym się wiążą. Osoby z całego świata piszą, że są wdzięczne, że mogą mieć wgląd w jej perspektywę i przeżycia.
Mila, bardzo dziękuję za twój wysiłek i czas, aby pomóc zrozumieć to wszystko, co się dzieje. Bądź silna.
Jesteś jedną z niewielu osób, którym ufam w kwestii rzetelnych wiadomości.
Stałaś się moim najbardziej zaufanym źródłem wiadomości. Dziękuję za uświadomienie. Jesteśmy z twoim krajem - pisali jej.
TikTok wielu z nas jest potrzebny. Choć czasem pełni funkcję edukacyjno-informacyjną, to nadal w większości treści, które z założenia powinny być lekkie i przyjemne. Te cięższe powinny być podane z adekwatną do momentu wrażliwością i świadomością, że po drugiej stronie ekranu jest człowiek, którego wojna w Ukrainie może bezpośrednio dotyczyć. W przypadku odbierania ich najważniejszy jest dystans do tego co widzimy, bo w Internecie często trudno odróżnić, co jest prawdą, a co fejkiem.
Zobacz też: Była księcia Williama dokonała słodkiej zemsty. Księżna Kate była wściekła i szybko zareagowała
Wszystkie wiadomości na temat wojny w Ukrainie
Jak pomóc Ukrainie - pomoc prawna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!