Więcej o życiu prywatnym gwiazd znajdziecie na gazeta.pl.
Dorota Rabczewska będzie musiała tłumaczyć się przed prokuraturą z bliskiej współpracy z byłym mężem Emilem S., z którym przez kilka miesięcy realizowała film "Dziewczyny z Dubaju". Producent usłyszał 45 zarzutów - podejrzany jest między innymi o ukrywanie pieniędzy przed wierzycielami oraz inwestorami i przywłaszczenie ośmiu milionów złotych. Wokalistka twierdzi, że spodziewała się takiego biegu wydarzeń i była przygotowana na batalię sądową, ponieważ wiedziała, że musi ponieść konsekwencje zaufania, którym obdarzyła w kwestiach finansowych swojego eks. Piosenkarka z dość dużym spokojem zareagowała na zarzut, który otrzymała. A jak do sprawy podeszła jej matka? To dość nietypowe zachowanie Wandy Rabczewskiej.
Doda w wywiadzie dla Pomponika opowiedziała o reakcji mamy na kolejne kłopoty córki z prawem. Wanda Rabczewska na co dzień wspiera swoją pociechę, a wiadomość o zarzucie kierowanym pod adresem Doroty nie jest dla niej żadną nowością, dlatego też podeszła do tej sprawy dość obojętnie.
Dzwonię do mojej mamy. Nie mogłam się do niej dodzwonić godzinę, a chciałam jej powiedzieć o tym zarzucie, żeby już się nie stresowała. Nic. Zero. Nie odbiera. Mówię: "Hmmm... Polsat News, TVP, TVN - wszystkie telewizje zbanowane, które nigdy nic o mnie nie mówią, nagle jestem na pierwszych stronach gazet". Moja matka - nic. W końcu oddzwania - wspomina Doda.
Dlaczego Wanda Rabczewska nie odbierała telefonu? Miała konkretny powód. Doda ze śmiechem komentuje tę sytuację i z dystansem stwierdza, że jej rodzicielka ma nieco inne priorytety.
Nie mogłam rozmawiać, bo "Kozacka miłość" leciała! Doroniu, nie pierwszy i ostatni raz [dostałaś zarzuty - przyp. red.], a "Kozackiej miłości" nie ma powtórek... - tłumaczyła się ponoć mama piosenkarki.
Doda, tak jak jej matka, nie traci pogody ducha i wierzy, że współpraca z prokuraturą, którą podjęła już kilka miesięcy temu, pozwoli jej na szybkie oczyszczenie się z zarzutu.