Więcej artykułów na stronie głównej Gazeta.pl
Katarzyna Skrzynecka aktualnie jest w szczęśliwym związku i jest żoną trenera fitness, Marcina Łopuckiego. Zakochani stanęli na ślubnym kobiercu w 2009 roku i doczekali się córki Aliki, która przyszła na świat w listopadzie 2011 roku. Nim jednak aktorka znalazła szczęście u boku ukochanego, miała burzliwe życie uczuciowe.
Nie każdy pamięta, ale Katarzyna Skrzynecka była zaręczona z Feridem Lakhdarem, polskim piosenkarzem algierskiego pochodzenia. Zakochani poznali się w 2000 roku. Podobno strzała amora dosięgnęła ich w pociągu relacji Warszawa-Rzeszów. Niedługo po pierwszym spotkaniu zamieszkali ze sobą. Kilka miesięcy później Skrzynecka przyjęła oświadczyny muzyka. Ich związek był medialny. Pojawiali się razem na imprezach branżowych, wspólnie udzielali wywiadów.
Niestety, ich gorąca relacja zakończyła się w 2002 roku. Powód? Lakhdar miał nie być gotowy na małżeństwo.
Zatrzymaj pierścionek, niech będzie pamiątką, ja się wypaliłem - miała usłyszeć Skrzynecka.
Prasa wówczas donosiła, że aktorka źle znosiła rozstanie. Nie mogła pogodzić się z tym, że relacja nie przetrwała. Tym, co jednak pomogło jej uporać się z trudnymi uczuciami i wspomnieniami po muzyku, była... kradzież. Skrzynecka została bowiem okradziona przed przejściem dla pieszych. Złodziej wyrwał jej torebkę. Dzięki temu lepiej poznała swojego pierwszego męża.
Skrzynecka po tym, jak została okradziona, miała odezwać się do Zbigniewa Urbańskiego. Przystojny policjant miał pomóc jej w sprawie. Aktorka poznała go kilka miesięcy wcześniej - podczas policyjnego eventu. Była bowiem gościem na uroczystości wręczania oficerom policji nagród za walkę z piractwem fonograficzny. To właśnie z jej rąk policjant otrzymał wyróżnienie.
Skrzynecka szybko zakochała się w komisarzu Komendy Głównej Policji w Warszawie. Ich relacja bardzo romantyczna i razem pojawiali się na imprezach show-biznesowych, a przypomnijmy, że aktorka była wówczas u szczytu swojej popularności. Zakochani szybko też ze sobą zamieszkali. 26 kwietnia 2003 stanęli na ślubnym kobiercu.
Niestety, już trzy lata po ślubie w prasie zaczęły pojawiać się doniesienia, że Skrzynecka i Urbański przechodzą kryzys. Plotek nie pomagał uciszać fakt, że mężczyzna wyprowadził się z domu. Zaczęły się nawet spekulacje, że para się rozwodzi. W końcu Skrzynecka odniosła się do tych rewelacji i... je potwierdziła. Zaprzeczyła jednak plotkom, że rozwód jest z jej winy.
W niczym nie zawiodłam jako żona, ani jako przyjaciel. Nigdzie nie zaniedbałam naszego związku, uczuć, wspólnego domu ani czasu dla rodziny. Widać Zbyszek znalazł powody, dla których nie czuł się w tej rodzinie szczęśliwy. Nie było mi dane ich jasno poznać - przyznała w oświadczeniu, które ukazało się na łamach "Faktu".
Odniosła się też wówczas do plotek, wedle których Urbański rozstał się z nią, bo mieli różne zdanie na temat powiększenia rodziny.
Stanowczą nieprawdą jest, jakoby przyczyną naszego niepowodzenia był brak macierzyństwa lub jakakolwiek moja ku temu niechęć. Wręcz przeciwnie! W dojrzałym związku powinno to być jednak decyzja obojga partnerów - grzmiała.
Małżonkowie otrzymali rozwód 15 marca 2007 w Sądzie Okręgowy w Warszawie. Na tym jednak nie koniec. Osiem lat później sprawa ich rozwodu znów powróciła na pierwsze strony gazet. Wszystko dlatego, że Skrzynecka przyznała, że udało jej się uzyskać rozwód kościelny.
Kilka lat po rozwodzie cywilnym, dokładnie w 2012 roku, Skrzynecka odważyła się opowiedzieć o nieudanym związku z Urbańskim. W programie Krzysztofa Ibisza "Zrozumieć kobietę" aktorka sugerowała, że mąż ją zdradzał.
Na etapie, kiedy byliśmy małżeństwem, Zbyszek cały czas twierdził, że nie [zdradzał - przy.red], a ja wierzyłam, chociaż miałam różne przesłanki z różnych stron. Partnerka mojego męża od dawna sama o tym mówiła, ona tego nie kryła i rozmawiała o tym oficjalnie z wieloma osobami z naszej wspólnej pracy, bo obie pracowałyśmy w TVN. W związku z czym to była rzecz powszechnie wiadoma wszystkim, tylko nie mnie - opowiadała.
Po tych słowach rozpętała się burza. Zbigniew Urbański stanowczo zaprzeczył słowom byłej żony, zapowiedział nawet, że pozwie ją za pomówienie.
To są zwykłe pomówienia i to chyba jedyne wyjście z tej sytuacji. Mam inną historię naszego życia. Jeśli twierdzi, że ją zdradzałem, to szkoda, że nie powiedziała tego w sądzie na rozprawie rozwodowej, bo przecież dostałaby rozwód z mojej winy. Ale wtedy siedziała cicho, zastanawiające, prawda? - mówił "Faktowi".
Ostatecznie jednak sprawa rozeszła się po kościach, a byli małżonkowie nie spotkali się w sądzie.