Ponad miesiąc temu Virginia Giuffre pozwała księcia Andrzeja za molestowanie seksualne, którego miał się wobec niej dopuszczać kilkukrotnie. W 2007 roku w londyńskim domu Ghislaine Maxwell - koleżanki przestępcy seksualnego Jeffreya Epsteina oraz w rezydencji samego Epsteina, gdy Virginia miała zaledwie 17 lat. Sam proces z pewnością będzie bardzo skomplikowany. Co więcej, prawnicy syna królowej Elżbiety II robią wszystko, aby do samego procesu nawet nie doszło. Mają plan.
Pełnomocnicy Virginii Giuffre deklarują, że dokumenty zostały dostarczone przeciwnej stronie. Miał je odebrać funkcjonariusz policji, który strzeże Royal Lodge Windsor. To miejsce, w którym książę Andrzej ukrywa się przed światem od czasu seksualnego skandalu.
Firma prawnicza reprezentująca księcia kwestionuje fakt, iż dokumenty zostały doręczone prawidłowo. Co więcej, amerykańska prasa donosi, że zespół księcia może poddać pod wątpliwość również jurysdykcję sądu w tej sprawie.
Potwierdzamy, że nasz klient zastrzega sobie wszelkie prawa, w tym do zakwestionowania jurysdykcji sądów amerykańskich - zakomunikowali obrońcy księcia.
Czy dokumenty były dostarczone poprawnie, o tym rozstrzygnie dopiero sędzia w Stanach Zjednoczonych. Na poniedziałek jest zaplanowana konferencja przedprocesowa w Nowym Jorku, jednak książę Andrzej, ani jego prawnicy nie planują się na niej pojawić. Miałoby to być równoznaczne z zaakceptowaniem jurysdykcji USA w tej sprawie.
Dla księcia Andrzeja sprawa wydaje się i tak przegrana. Jeśli nie przyjmie pozwu, będzie musiał zapłacić odszkodowanie, jeśli się jednak zdecyduje walczyć, czekać go będzie wieloletni proces, któremu będzie towarzyszył szum medialny.