"Jeden z dziesięciu" wrócił na antenę TVP, co nie było takie oczywiste jeszcze wiosną, i od razu z bardzo mocnym akcentem. Co działo się w teleturnieju prowadzonym przez Tadeusza Sznuka?
"Jeden z dziesięciu" gościł jak zwykle uczestników chętnych do pochwalenia się swoją wiedzą. Jednym z nich był Tomasz Orzechowski, analityk z Łodzi. Szybko prześcignął pozostałą dziewiątkę i bez problemu dostał się do finałowego etapu gry. Tam nie dał szansy rywalom. Brał każde pytanie dla siebie, podwajając tym samym liczbę zdobywanych punktów. W efekcie uzyskał ich aż 533. To rekord programu. Nic dziwnego, że prowadzącemu, Tadeuszowi Sznukowi zabrakło kartek z pytaniami, które przygotowuje produkcja show. Dzięki temu to właśnie gracz z Łodzi zgarnął główną nagrodę. I przełamał "klątwę500" punktów, o której mówili fani programu.
Przypomnijmy, że w teleturnieju doszło kiedyś do zaskakującej sytuacji, kiedy mimo dużej liczby zdobytych punktów uczestnik nie dostał się do finału. Było to w 16. odcinku 104. edycji. Piotr Przęczek zdobył wówczas 483 punkty, a mimo to przegrał z Leszkiem Kędzierskim, który miał ich zaledwie 71.
Tomasz Orzechowski pobił dotychczasowy rekord wynoszący 493 punkty uzyskane przez gracza w pojedynczym odcinku. Takim wynikiem mogła się pochwalić Kamila Perczak biorąca udział w 88. edycji teleturnieju. Teraz rekord 533 punktów należy do analityka z Łodzi.
Tak wysoki wynik zapewnia panu Tomaszowi start w Wielkim Finale teleturnieju, gdzie może zagrać o 40 tys. złotych. Na razie uczestnik zabrał do domu nagrodę w wysokości 5 tys. zł, pobyt w czterogwiazdkowym hotelu oraz nagrody rzeczowe.