Karola Strasburgera nikomu dziś przedstawiać nie trzeba. Od lat możemy go oglądać w "Familiadzie", gdzie raczy uczestników teleturnieju i widzów TVP "wesołymi" żartami. Karierę rozpoczął już jednak ponad 50 lat temu w serialu "Kolumbowie". Potem był agentem numer jeden, w "Nocach i dniach" zrywał nenufary w niezapomnianej scenie, spiskował też w "Wielkim Szu" wraz z Janem Nowickim. Ale nie każdy wie, że w młodości występował w cyrku.
W młodości aktor trenował gimnastykę sportową i spełniał się jako akrobata w cyrku. W "Dobrym Tygodniu" postanowił wrócić wspomnieniami do tego czasu. Niestety, nie były to tylko miłe chwile, bo w trakcie pracy Karol Strasburger miał poważny wypadek, który mógł przypłacić życiem. Aktor wykonywał bowiem niebezpieczne akrobacje, włącznie ze "skokiem śmierci", który przypomina skok na bungee. Wtedy doszło do tragedii.
Miałem w trakcie jego wykonywania poważny wypadek. Urwały się liny i to się źle dla mnie skończyło. Trafiłem do szpitala ze wstrząsem mózgu i byłem cały połamany - powiedział.
Polecamy też: "Familiada". Kapitanka nie posłuchała drużyny i zaliczyła wpadkę. Strasburger wymownie zareagował. "Nie był to dobry ruch"
Na szczęście, jak wiemy, Karol Strasburger wrócił do zdrowia i sprawności, ale na powrót do akrobatyki się nie zdecydował. Nie zrezygnował jednak z cyrku - występował jako konferansjer w Polsce oraz Finlandii. W rozmowie z "Dobrym Tygodniem" dodał, że witał gości i zapowiadał popisy cyrkowców.
A umiejętności cyrkowe przydały mu się także w pracy aktora - w jednym z odcinków kultowego serialu "07 zgłoś się" zagrał akrobatę-przestępcę Adama Kunce. A odcinek nosi rzecz jasna tytuł "Skok śmierci".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!