Robert Durst urodził się 12 kwietnia 1943 roku jako najstarszy z czwórki rodzeństwa. Jest synem inwestora nieruchomości i dewelopera. Matka chłopca zmarła tragicznie upadając z dachu domu. Jako dorosły mężczyzna twierdził, że chwilę przed wypadkiem widział matkę stojącą na dachu. Informacji tej zaprzeczył później jego brat Douglas. To właśnie z nim Robert miał najtrudniejszy kontakt, dlatego ojciec skierował ich do psychologa. Z raportu psychiatrycznego z 1953 roku wynikało, że 10-letni wówczas Robert miał zaburzenia osobowości w kierunku schizofrenicznym.
W szkole Robert opisywany był jako samotnik. Na studiach poznał Susan Berman, która została jego przyjaciółką. Po studiach przez krótko prowadził sklep ze zdrową żywnością, a później (za namową ojca) został deweloperem w rodzinnej firmie, której kierowanie ostatecznie powierzono jego bratu Douglasowi. Robert pozwał wówczas brata, domagając się spłaty części fortuny - według nieoficjalnej informacji, rodzina miała wypłacić mu 60-65 mln dolarów. Jednak to nie ta sprawa kontrowersje.
W marcu 2020 roku rozpoczął się proces 76-letniego wówczas milionera i spadkobiercy wielu posiadłości w Nowym Jorku. Mężczyzna podejrzany jest o zbrodnie sprzed lat, a dokładnie zamordowanie trzech osób.
Prawdopodobnie pierwszą ofiarą była jego żona Kathie McCormark, którą poznał w 1971 roku. Studentka medycyny zamieszkała z nim rok później, a w 1973 roku wyszła za niego za mąż. Kobieta zaginęła w styczniu 1982 roku. Dzień wcześniej uczestniczyła w imprezie u znajomych, na której "zachowywała się dziwnie". Ponadto trzy tygodnie wcześniej Kathie była przyjęta do szpitala z siniakami na ciele i twarzy. Swojej przyjaciółce powiedziała, że pobił ją mąż, ale nie chciała wnieść oskarżenia. Zamiast tego zaproponowała mu ugodę rozwodową, która miała kosztować go 250 tys. dolarów. Robert nie zgodził się na to - anulował kartę kredytową żony, usunął jej nazwisko ze wspólnego konta bankowego i odmówił płacenia czesnego na studiach medycznych.
Robert zgłosił na policję zaginięcie żony dopiero cztery dni po tym, jak miał z nią ostatni kontakt. Milioner złożył zeznania i przyznał, że w dniu zaginięcia pokłócił się z żoną. Dodatkowo ich przyjaciele zeznali, że mężczyzna zachowywał się agresywnie wobec Kathie. Siostra kobiety, kiedy dowiedziała się o jej zaginięciu, włamała się nawet do jednego z ich domów. Tam odkryła, że rzeczy siostry zostały wyrzucone na śmietnik. W kolejnej nieruchomości nadzorca odkrył ubrania Kathie w zgniatarce - było to zaledwie trzy tygodnie od rzekomego zaginięcia kobiety. Mimo tego policji nie udało się zebrać dowodów przeciwko Durstowi.
Milioner znów zwrócił na siebie uwagę, gdy w 2000 roku zaginęła jego wieloletnia przyjaciółka Susan Berman. Kobieta została znaleziona z raną postrzałową z tyłu głowy. Chociaż policja odkryła, że to Robert napisał anonim informujący o zwłokach kobiety, to nadal nie udało się zebrać przeciwko niemu mocnych dowodów. Kluczowy w odkryciu tego, kto jest autorem listu był... błąd w zapisie adresu.
W 2011 roku Robert Durst został posądzony o trzecie morderstwo. Zwłoki jego sąsiada Morrisa Blacka wypłynęły pewnego dnia w Zatoce Meksykańskiej. Ciało ofiary zostało poćwiartowane piłą i wrzucone do worków. Durstowi udało się jednak wymknąć policji, która odkryła w jego samochodzie broń i piłę. Kilka dni później milioner wpadł przez kradzież w sklepie. Przed sądem zamiast o kradzieży, zaczął mówić o zabójstwie sąsiada, do którego miało dojść "przez przypadek". Stwierdził, że broń sama wypaliła, gdy próbował bronić się przed atakiem Blacka. Mimo przyznania się do winy, mężczyzna znów nie został osądzony. Co ciekawe, Durts mieszkał obok Blacka jako kobieta.
Wszystko zmieniło się w 2015 roku. Wówczas na zlecenie HBO powstał dokument, który został później nazwany "Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta". Milioner zgodził się na przedstawienie swoich losów, dał filmowcom nieograniczony dostęp do swoich akt i udzielił im wielu wywiadów. W odcinku finałowym mężczyzna poszedł do łazienki, ale zapomniał, że cały czas ma przypięty mikrofon. Nie będąc świadomym tego, że jest nagrywany, powiedział na głos: "Co ja narobiłem? Oczywiście, że ich wszystkich zabiłem".
Nagranie doprowadziło do kolejnego śledztwa, a milioner trafił do aresztu na kilka godzin przed emisją ostatniego odcinka serialu HBO. Proces ruszył jednak dopiero w 2020 roku i z powodu koronawirusa został przełożony i nadal nie został wznowiony. Jak podaje NBC News, w sprawie ma zeznawać około stu świadków. Proces może trwać miesiącami, o ile nie latami.
Prokuratura chce doprowadzić do skazania milionera za morderstwo Susan Berman i powiązać tę sprawę z dwiema pozostałymi zbrodniami. Według nich, kobieta została zamordowana, gdy wyznała przyjacielowi, że będzie zeznawać w sprawie zaginięcia jego żony Kathie. Obrońcy 76-latka domagają się jednak wykluczenia z rozprawy kwestii związanych m.in. z poćwiartowaniem sąsiada zwłaszcza, że został w tej sprawie uniewinniony.
Kilka dni po morderstwie sąsiada, policja miała badać też powiązania milionera z zaginięciem 16-latki i dwóch 18-latek. Jedna z nich miała być po raz ostatni widziana w okolicy sklepu ze zdrową żywnością, który był prowadzony przez Roberta (wówczas był jeszcze przed ślubem z Kathie i powrotem do pracy w firmie ojca). Tą historią inspirowany jest też film "Wszystko, co dobre" z Ryanem Goslingiem i Kirsten Dunst.
FBI próbowało tez powiązać Dursta z seryjnymi morderstwami, które miały miejsce na Long Island, a ofiary były zabijane podobnie, jak sąsiad milionera. Powołano nawet specjalną komórkę śledczą, w którą zaangażowano funkcjonariuszy z Kalifornii, Nowego Jorku czy Vermont. Jeden z detektywów wyśledził, że Durst posługiwał się sfałszowanymi tożsamościami na Florydzie i w New Jersey, Karolinie Południowej, Missisipi czy Massachusetts, gdzie wynajmował mieszkania i otwierał konta bankowe. Miał też podobno siedem psów rasy Alaskan Malamute, które również znikały bez śladu. Według Douglasa, brata Roberta, milioner "ćwiczył" na zwierzętach zabójstwa.