Daniel Martyniuk został przyłapany na cmentarzu w Białymstoku, gdzie odbywa prace społeczne nakazane przez sąd. Nie trwały jednak długo - już po dwóch godzinach grabienia po chłopaka przyjechał Zenek Martyniuk.
Daniel Martyniuk w lipcu usłyszał wyrok za posiadanie narkotyków. Został skazany na pięć miesięcy pozbawienia wolności i 100 godzin prac społecznych. Miał wyrabiać po 20 godzin miesięcznie w wybranej instytucji, jednak przez pandemię prace się opóźniały, a sam Daniel ostatecznie nie mógł wykonywać ich w wybranych placówkach, bo nie zostałby do nich wpuszczony.
Zobacz też: Daniel Martyniuk usłyszał kolejny wyrok. Tym razem za znieważanie policjantów
Ostatecznie zaczął odpracowywać winy w listopadzie. Niedługo później pojawiły się głosy dotyczące tego, że Daniel Martyniuk odbywa karę na cmentarzu w Białymstoku. W weekend był tam widziany przez jednego z informatorów "Faktu".
Przychodzi zazwyczaj w soboty, chociaż i w tygodniu też go widziałam - czytamy.
I tym razem Daniel był na miejscu właśnie w sobotę - od razu skierował się do pomieszczenia gospodarczego i zaczął grabić plac przy krzyżu w okolicach mogił żołnierskich. Jak wynika z relacji świadka, już po 15 minutach młody Martyniuk zdecydował się na pierwszą przerwę, których w sumie w ciągu pracy było aż pięć. Co chwile miał odpalać papierosa, zerkać w telefon i odbywać pogawędki z kolegami.
Już dwie godziny po rozpoczęcia prac po Daniela podjechał tata, Zenek Martyniuk. Chłopak wsiadł do luksusowego auta i tyle go widzieli.