Jennifer Lopez poszła w ślady koleżanek i wystartowała z promocją kosmetyków sygnowanych własnym nazwiskiem. Opublikowała w sieci post na ich temat, a w internetowej rozmowie wyznała, że nigdy nie zdecydowała się na wstrzyknięcie sobie botoksu. Gwiazda mocno zaskoczyła tą wypowiedzią.
Latynoska artystka opowiadała niedawno o swojej nieskazitelnej skórze. Zdradziła, że nie może narzekać na cerę, ponieważ od lat stosuje kosmetyki najwyższej jakości. Ponoć nigdy też nie korzystała z botoksu i ma nadzieję, że wyprodukowane przez nią właśnie kosmetyki uchronią ją przed sztuczną ingerencją w wygląd w przyszłości.
Nigdy nie miałam botoksu. Nie jestem tego typu osobą. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy to robią, ale to nie dla mnie. Bardziej interesuje mnie naturalne podejście do pielęgnacji skóry. Chcę, aby moje produkty działały. Chcę, żeby był w nich kwas hialuronowy. Chcę tworzyć rzeczy, które działają, aby nie musieć w pewnym momencie iść pod igłę. Nie mówię, że pewnego dnia tego nie zrobię, ale dotąd jeszcze tego nie zrobiłam - zarzeka się gwiazda.
J. Lo wróciła wspomnieniami do przeszłości i zdradziła, że ok. 30 lat temu jej partner namawiał ją na wstrzyknięcie botoksu w czoło.
Miałam dwadzieścia kilka lat i spotykałam się z pewnym facetem. Chodziliśmy do różnych dermatologów. Mój dał mi świetny kosmetyk oczyszczający oraz krem z filtrem przeciwsłonecznym i powiedział: Jeśli zaczniesz stosować to już teraz, będzie świetnie. Jego lekarka miała inne zdanie. Pokazała mi, że mam zmarszczkę i powiedziała, że powinnam zacząć stosować botoks. Mój chłopak ją poparł. Odmówiłam.
51-latka dodała także, że jej złotym środkiem do pielęgnacji skóry jest oliwa z oliwek oraz krem z filtrem, który stosuje w ciągu dnia.
Myślicie, że Jennifer mówi prawdę? Fakt, wygląda ślicznie i zawsze zachwyca, ale aż ciężko uwierzyć w to, że światowej sławy gwiazda nie skorzystała nigdy z pomocy lekarza medycyny estetycznej. Na wszelki wypadek zaopatrzymy się w oliwę z oliwek.