Matthew McConaughey nie próżnuje. Latem aktor spędził 52 dni na pustyni. Był tam sam. Przez ponad miesiąc nie korzystał też z takich udogodnień, jak chociażby prąd. W tym czasie spisywał swoje wspomnienia, a te znalazły się w książce "Greenlights". Autobiografia gwiazdora trafiła na półki amerykańskich księgarni 20 października.
W ramach promocji książki McConaughey udostępnił jej ekskluzywny fragment na łamach magazynu "People". Trzeba przyznać, że aktor pokusił się dość niecodzienne i intymne wyznanie. Chodzi o śmierć jego ojca, Jamesa Donalda McConaugheya. Jak się okazuje, mężczyzna zmarł dokładnie tak, jak się tego spodziewał.
Zadzwoniła do mnie mama. "Twój tata umarł". Moje kolana się ugięły. Nie mogłem w to uwierzyć. Był moim tatą. Nikt ani nic nie mogło go zabić. Z wyjątkiem mamy. Zawsze mówił mi i moim braciom: "Chłopcy, kiedy odejdę, będę kochać waszą matkę". I tak się stało. Miał atak serca, kiedy szczytował.
Ojciec Matthew McConaughey'a zmarł w 1992 roku. Rodzice aktora mieli bardzo burzliwą relację. Dwa razy się rozwiedli, trzy razy pobrali. Sam Matthew porównuje ich związek do burzy na Oceanie Spokojnym.
Czasami byli brutalni. Jak piszę w książce, tak właśnie się komunikowali - dodaje McConaughey.
Mimo wszystko aktor zapewnia, że rodzice okazywali jemu oraz braciom bardzo dużo miłości.
Na początku tego roku Matthew McConaughey próbował zeswatać swoją 88-letnią matkę z 91-letnim ojcem Hugh Granta.
Mają się zobaczyć w przyszłym tygodniu i pewnie nie zobaczymy ich przez całą noc - mówił wówczas w jednym z wywiadów.
Nie wiadomo jednak, czy do spotkania doszło oraz czy między seniorami zaiskrzyło.