Martyna Wojciechowska to dziennikarka znana ze swojej działalności charytatywnej, licznych podróży i zainteresowania motoryzacją. Dziś jej zaangażowanie i dobre serce to cechy, dzięki którym wzbudza podziw wśród obserwujących jej losy widzów. Nie zawsze jednak tak było. Gdy poszła do przedszkola spotkała się z niezrozumieniem i brakiem otwartości na jej "inność". Pierwszy dzień szkoły przywołał dawne wspomnienia i chęć podzielenia się własną historią.
Martyna Wojciechowska pokazała zdjęcie z dzieciństwa
Powodem wydalenia z przedszkola był brak chęci uczestnictwa w aktywnościach przygotowanych dla dzieci. Dziś Martyna wspomina to z uśmiechem. Zaznacza jednak, że cechy, które ujawniły się już na tamtym etapie rozwoju towarzyszą jej do dziś.
Faktycznie, nie potrafiłam robić wszystkiego na gwizdek: jeść, spać, bawić się. Jak widać moja niepokorna natura ujawniła się dość wcześnie.
Brak akceptacji ze strony opiekunów doprowadził do wyrzucenia jej z placówki. A raczej delikatnej sugestii ze strony pracowników przedszkola, by rodzice Martyny więcej jej nie przyprowadzali na zajęcia.
Niedługo później zostałam z niego… wyrzucona. A w zasadzie poproszono rodziców, żeby mnie już nie przyprowadzali, bo się „nie asymiluję”.
Zdarzenia, które spotkały małą Wojciechowską sprawiły, że dziś życzy swoim obserwatorom, by ich dzieci spędziły czas w szkole jak najlepiej.
A naszym dzieciom w tych trudnych czasach pandemii życzę samych wspaniałych dni w szkole, nowych przyjaźni i kreatywnych nauczycieli, którzy rozbudzą w najmłodszych ciekawość świata, chęć do nauki, otwartość i tolerancję.
My absolutnie się zgadzamy i tego samego życzymy wszystkim, którzy dziś musieli przekroczyć drzwi szkolnego budynku.
ZOBACZ TEŻ: Martyna Wojciechowska i Przemysław Kossakowski są zaręczeni! "Oficjalnie potwierdzamy to radosne wydarzenie"