Choć 31-letni Dawid Czupryński ma na swoim koncie role w takich filmach, jak między innymi "Kamienie na szaniec", "Underdog" czy "Panie Dulskie", popularność przyniosła mu jednak rola w serialu "Na Wspólnej", gdzie wciela się w postać Bruna. O aktorze znów zrobiło się głośno. Tym razem jednak nie za sprawą kolejnego angażu do filmowej produkcji, a wydarzeń z życia prywatnego. W miniony piątek aktor ożenił się ze swoją piękną partnerką Patrycją. Szczegóły zaręczyn, ślubu i samego wesela opowiedział w rozmowie z Plotkiem.
Dawid Czupryński wziął ślub. Opowiedział, jak wyglądały zaręczyny
Dawid Czupryński 15 sierpnia powiedział sakramentalne "tak" swojej wieloletniej partnerce. Para poznała się 5 lat temu na wakacjach nad polskim morzem. Aktor zdradził, skąd wiedział, że Patrycja to "ta jedyna":
To może gburowato zabrzmi, ale mam nosa do kobiet. A tak serio, to była kwestia intuicji i czasu, który ze sobą spędziliśmy, kiedy mogliśmy poznawać się wzajemnie i utwierdzać w przekonaniu, że chcemy spędzić ze sobą życie. W przypadku innych kobiet, nie było tak, jak z Patrycją, że czułem od razu motylki w brzuchu. Moja fascynacja Patrycją, odkrywanie nowych pokładów namiętności, uczuć trwa do dnia dzisiejszego i jeśli tu nie można postawić znaku równości z miłością, to ja już nic nie wiem - mówi z uśmiechem.
W rozmowie z Plotkiem Dawid Czupryński zdradził również, jak wyglądały zaręczyny. Musimy przyznać, że scenerii i romantyzmu mogłaby im pozazdrościć niejedna para:
Oświadczyny w naszym przypadku były formalnością. Nie spodziewałem się odmowy, ba, byłem pewny jednej odpowiedzi, ale kiedy już starałem się uklęknąć, moje nogi były jak z galarety, głos mi się łamał i miałem problem, żeby wyrzucić z siebie te słowa. Na szczęście udało się. Okoliczności przyrody też były sprzyjające. Oświadczyłem się na jednej z rajskich plaż Tajlandii z białym piaskiem, otocznej pięknym lazurem. W pewnym momencie pojawił się kot, moja żona jest kociarą, więc uznaliśmy, że to znak.
Miłość w czasach pandemii. Dawid Czupryński zdradził, jak wyglądały kulisy ślubu
Ślub jest jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym, wydarzeniem w życiu. Tak też było w przypadku Dawida, który nie ukrywa, że przed samym wejściem do kościoła był buzującym koktajlem emocji:
Nerwy, nerwy, nerwy oraz podniecenie przeplatające się z ekscytacją tym, co we mnie może wstąpić. Jako aktor mam wiele premier filmowych za sobą, jednak do tej najważniejszej premiery życiowej nie mogłem się przygotować. To były takie emocje, które nie towarzyszyły mi nigdy wcześniej. Byłem bardzo wzruszony.
Choć para datę ślubu znała od ponad pół roku, w związku z panującą pandemią koronawirusa pojawiły się jednak wątpliwości. Okazuje się, że czarne chmury nad głowami młodych rozgonili... premier Mateusz Morawiecki i były minister służby zdrowia Łukasz Szumowski:
Datę ślubu ustaliliśmy już w grudniu, jednak kiedy przyszedł koronawirus i lockdown, nie mieliśmy innego wyboru, jak tylko przełożyć ślub. Zarezerwowaliśmy też dodatkowy termin na przyszły rok, który wydawał się najbardziej odpowiedzialny w czasach pandemii i jedną nogą już tam byliśmy. Zmieniliśmy zdanie, kiedy premier Mateusz Morawiecki tchnął nas czarodziejską różdżką nadziei, robiąc prezent dla branży weddingowej, nagle oznajmił, że 150 osób może śmiało bawić się na weselu, a były minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział, że nie trzeba będzie nosić maseczek podczas zabawy, bo jak tu jeść, pić i żartować w niej, to uznaliśmy, że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią nam, że jest to realne i w 1.5 miesiąca przygotowaliśmy wesele od podstaw. Zadbaliśmy o środki ostrożności, były płyny do dezynfekcji oraz stół z maseczkami, dla osób, które się bały zakażenia.
Niestety, nie wszystkim dane było bawić się na weselu młodej pary. W związku z obostrzeniami dotyczącymi organizacji wesel i ślubów, para młoda musiała znacznie skrócić listę gości:
Nie zapraszaliśmy ludzi, którzy są w gronie ryzyka. Staraliśmy się otoczyć młodymi ludźmi. Szanowaliśmy decyzje każdego z naszych gości, który uznał, że nie przyjdzie na wesele z powodu COVID-19. Ci, którzy się obawiali, przyszli tylko na nasz ślub do kościoła. Lista gości była o wiele dłuższa przed pandemią i musieliśmy zdecydowanie ją skrócić, żeby zastosować się do zaleceń sanitarnych.
Dawid podzielił się również z naszą redakcją niepublikowanymi dotąd zdjęciami z wesela. Nie obyło się bez niespodzianek. Poza bajecznym walcem wiedeńskim, który para młoda zatańczyła do utworu "Znam ze snu" ze Śpiącej Królewny, na weselników czekały jeszcze dwie muzyczne niespodzianki. Jedną z nich był popis umiejętności wokalnych pana młodego, który zaśpiewał po włosku piosenkę "Ti Amo" oraz... wizyta dawno niewidzianego Gabriela Fleszara. Muzyk specjalnie dla pary młodej i zebranych gości wykonał swój kultowy hit "Kroplą deszczu".
Zobaczcie, jak młodzi świętowali ten piękny dzień.
Plotek życzy wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!