W niedzielę odbyły się wybory prezydenckie. Do walki stanęli ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda oraz kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. Wygrał ten pierwszy, który od razu po ogłoszeniu sondażowych wyników czuł się zwycięzcą i nie wierzył w to, że sytuacja się zmieni (tak też się stało). Zwycięstwo świętował w towarzystwie żony Agaty oraz córki Kingi, która wygłosiła swoją przemowę.
Kinga Duda skupiła się na tym, że wszyscy ludzie powinni darzyć się szacunkiem, jesteśmy równi i nikt nie zasługuje na to, żeby być obiektem nienawiści. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Jej słowa komentuje wiele znanych osób, w tym m.in. Michał Piróg oraz Katarzyna Warnke. Stanisław Brejdygant napisał zaś do Kingi Dudy list. Ma nadzieję, że jej słowa były szczere i nie miały ukrytych intencji.
No cóż, zaimponowało mi to ogromnie. Wymagało to bowiem nie lada odwagi, by wystąpić przeciw całemu otoczeniu, przeciw całemu środowisku Pani ojca, a już zwłaszcza przeciw ściśle przestrzeganej podstawowej zasadzie wszechwładnego prezesa partii popierającej Pani ojca w wyborach, że się istnieje i rządzi jedynie poprzez podział i konflikt - brzmi treść.
Pokłada wiele wiary w to, że Kinga wpłynie na ojca i pomoże mu przejść "moralną odnowę".
Porachunki z poprzednikami to jeszcze nic w zestawieniu z permanentnym dzieleniem i obrażaniem narodu, co ojciec Pani, jak wiadomo, czynił nieomal przez całą kadencję. (...) Tolerował w kraju, on pierwszy jego obywatel, powstawanie przypominających jakby średniowieczne getta "stref wolnych od LGBT". Proszę wpłynąć na ojca... Cieszę się, jeśli - o czym świadczyłoby Pani życzenie zgody i wspólnoty - ma Pani podobne poglądy do moich i moich synów. Proszę zatem dokonać cudu - zaapelował do 25-latki.
Na koniec podkreślił, żeby nie zapominała, że jest wnuczką Juliana Kornhausera, "wybitnego poety, który swą poezją przebijał niegdyśskutecznie balon kłamstwa, jakie go otaczało, dając świadectwo prawdzie". Cały list możecie przeczytać tutaj: