Oscary 2020. Luke Perry został pominięty w czasie "In Memoriam". Fani nie kryją oburzenia: To brak szacunku

Oscary 2020. Luke Perry, aktor znany z serialu "Beverly Hills, 90210" oraz filmu "Dawno temu... w Hollywood", został pominięty w oscarowym segmencie "In Memoriam". Okazuje się, że Hollywood zapomniało już nie tylko o nim, co wywołało oburzenie fanów.

Segment “In Memoriam”, w którym podczas Oscarów wspominano zmarłe i zasłużone dla kina gwiazdy, co roku wywołuje u wielu widzów oburzenie. Akademia często zapomina wspomnieć o ważnych zmarłych postaciach. Tegoroczne Oscary nie były pod tym względem wyjątkiem. W segmencie tym zapominano bowiem m.in. o Luke'u Perrym, który zmarł w ubiegłym roku.

Skandal seksualny w Hollywood. Obejrzyjcie nasze wideo.

Zobacz wideo

Oscary 2020. Luke Perry pominięty w segmencie "In Memoriam"

Podczas oscarowej gali Luke Perry został pominięty segmencie "In Memoriam". Aktor zmarł w ubiegłym roku 4 marca w wieku 52 lat po tym, jak przeszedł rozległy udaru mózgu. Gwiazdor osierocił wtedy dwójkę dzieci i zostawił narzeczoną. 

Luke Perry znany był najbardziej z roli Dylana McKaya w serialu "Beverly Hills, 90210". Wielu młodszych widzów zapamiętało go natomiast dzięki temu, że od 2017 roku grał tatę Archiego w netflixowej produkcji "Riverdale". Luke Perry występował jednak także w filmach, m.in. "Buffy postrach wampirów" czy "Piątym elemencie" z Brucem Willisem.

Ostatnio mogliśmy go zobaczyć w filmie Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood". Produkcja ta była nominowana do tegorocznych Oscarów w wielu kategoriach, a Brad Pitt zdobył nawet statuetkę za najlepszą rolę drugoplanową. W takiej sytuacji nieuwzględnienie Luke'a Perry'ego w "Im Memorial" jeszcze bardziej oburzyło jego fanów. Uznali to za brak szacunku względem ich idola, czego wyraz dali w postach na Twitterze:

Luka Perry'ego nie było w "In Memoriam" w tym samym roku, kiedy film z jego udziałem był nominowany w 10 kategoriach? Eh.
Luke'a  Perry'ego nie było w "In Memoriam"?? (...) To brak szacunku!

Oscary 2020. Nie tylko Luke Perry został pominięty

Zauważono brak nie tylko Luke'a, ale również młodego Camerona Boyce'a. Aktor znany z disneyowskich produkcji zmarł w wieku zaledwie 20 lat i kilka lat temu był szalenie popularny wśród widzów Disney Channel. Obserwatorzy tegorocznej ceremonii Oscarów narzekają też na brak innych gwiazd w tej sekcji: nie było Michaela J. Pollarda ("Bonnie i Clyde"), Jana-Michaela Vincenta ("Wichry Wojny"), Rene Auberjonois ("MASH") i wielu innych.

Sekcja "In Memoriam" była oczywiście ograniczona czasowo, dlatego też zdecydowano się na wspomnienie wyłącznie najważniejszych dla Hollywood gwiazd. Jednak dobór nazwisk okazał się dość specyficzny i nie do końca zrozumiały również dla osób zgromadzonych na widowni. Zaczęto od tragicznie zmarłego Kobego Bryanta, na którego widok rozległy się oklaski. Jednak następne nazwiska nie wzbudziły już aż takich emocji, bowiem na ekranie wyświetlano portrety zdecydowanie mniej znanych osób. Kiedy publiczność kogoś rozpoznawała, rozlegały się oklaski. Umilkły na dobre dopiero po minucie występu Billie Eilish, śpiewającej "Yesterday" ze sceny, pozwalając artystce wybrzmieć. Pod nagraniem memoriału znajdziemy bardzo wiele komentarzy, które wskazują na to, że publiczność zachowała się zwyczajnie po chamsku:

Wybiórcze oklaski były niestosowne - bądźcie cicho, albo klaszczcie przy wszystkich!
Publiczność zachowała się po chamsku - klaskali tylko jednym, a nie powinni w ogóle. Bardzo przygnębiające.
Oklaski nie były konieczne.
Co za g***niana dzicz.
Występ Billie był wspaniały, ale publiczność - bez szacunku.

Cały występ możecie obejrzeć tutaj:

 

Akademia musiała zauważyć pominięcie niektórych zmarłych w zeszłym roku gwiazd, bowiem na stronie tegorocznych Oscarów pojawiła się galeria, w której znalazło się ponad 160 nazwisk - w tym m.in. Cameron Boyce.

Musimy przyznać, że Akademia rzeczywiście się nie popisała.

JP

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.