Ta historia nie ma końca. Isabel Marcinkiewicz nie daje o sobie zapomnieć mediom i nadal walczy o atencję. Od miesięcy skarży się, że jej były już mąż, Kazimierz Marcinkiewicz, nie wypłaca jej zasądzonych alimentów. Były premier do tej pory konsekwentnie milczał, ale w końcu nie wytrzymał i zamieścił w mediach społecznościowych emocjonalne oświadczenie, w którym wprost nazywa Isabel "stalkerką".
W obszernym wpisie Marcinkiewicz tłumaczy, że nie może już milczeć, gdyż wszelkie sprawy związane z oszczerstwami, które regularnie kierowane są pod jego adresem, zaszły za daleko.
Niestety od 4 lat zalewa mnie fala hejtu, szkalowania, kłamstw i pomówień ze strony mojej byłej żony, od której odszedłem 6 lat temu. Myślałem, że z czasem to minie. Niestety była żona stała się moim stalkerem - czytamy.
Isabel Marcinkiewicz zarzucała niedawno byłemu mężowi, że ten winien jest jej kwotę w wysokości 112 tys. zł. Co ciekawe, w swoim oświadczeniu Kazimierz Marcinkiewicz przyznał, że rzeczywiście prawdą jest, iż zalega Isabel zasądzoną pomoc finansową. Jak dodaje, zarobkami dzieli się sprawiedliwie, jednakże otrzymuje je nieregularnie.
To prawda, że zalegam jej z zasądzoną pomocą finansową. Pracuję na własny rachunek bardzie ciężko i intensywnie. Nie mam jednak stałej comiesięcznej pensji. Pracuję nad kilkudziesięcioma projektami na success fee. W ostatnim roku nie miałem dużych sukcesów. Każdym sukcesem dzieliłem się sprawiedliwie, ale zaległości się powiększały. Stalkerka o tym wie, bo odpowiednie dokumenty przedstawiłem sądowi oraz wielokrotnie ją o tym informowałem - pisze Marcinkiewicz.
Co więcej, były premier wyznał również, że gdy przez ostatnie lata regularnie płacił alimenty, to wówczas "hejt przy pomocy mediów społecznościowych i szmatławców lał się szerokim strumieniem". Przypomniał również skandaliczny film, który wyciekł do mediów, a nakręcony został przez Isabel. Na filmie Marcinkiewicz był nagi.
Filmik ten został sprzedany szmatławcom za - podobno - 50.000 zł. Tyle zaproponowali także mi dziennikarze za - jak powiedzieli - „podobnie pikantny filmik”, który zapewne nagrałem - dodaje były premier.
Kazimierz pyta również, dlaczego wówczas nikt nie potraktował tego jako dowód na psychiczne znęcanie się. Na to pytanie znalazł też odpowiedź w swoim oświadczeniu.
Nikt tego nie dostrzegł, bo ten filmik dotyczy faceta, a nęka kobieta, która z żony słała się stalkerem.
Na sam koniec Kazimierz Marcinkiewicz dodał, że jest mu przykro, że musi publikować takie oświadczenie, jednakże zdaje sobie sprawę, że "stalkera nic nie powstrzyma".
Przyznacie, że to dość szokujące oświadczenie. Nie pozostaje nam w tej chwili nic innego, jak tylko czekać na odpowiedź Isabel. Z pewnością będzie równie mocna.
DH