"M jak miłość" trudno sobie wyobrazić bez postaci granej przez Kasię Cichopek. Jej Kinga Zduńska tak szybko podbiła serca widzów, że wbrew pierwotnym założeniom twórców, tę postać rozwinięto i została z nami aż do dzisiaj.
Okazuje się, że Kasia wcale nie była zachwycona pomysłem udziału w produkcji już na etapie castingu - powiedziała o tym w wywiadzie dla "Gali".
Kasia Cichopek trafiła na przesłuchanie do serialu, bo zgłosiła ją tam Halina Machulska, do której chodziła na zajęcia aktorskie. Kasia nie była tym zachwycona
Nie chciałam tam iść, ale nie wiedziałam też, jak miałabym odmówić, dlatego uznałam, że zrobię to tylko ze względu na panią Halinę - mówiła w "Gali".
Zjawiła się na miejscu i była przerażona: Kiedy w kolejce zobaczyłam dziewczyny z agencji modelek, trochę się załamałam. "Po co tu w ogóle przyszłam?", powiedziałam do siebie.
Okazuje się jednak, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po kilku dniach odebrała telefon.
Ku mojemu zaskoczeniu zaproszono mnie na pierwszy dzień zdjęciowy - wyznała.
Podkreśla jednak, że początkowo nie cieszyła się z tego wcale.
Byłam przerażona! Czułam, że znów mi się dostanie za to, jak wyglądam - że jestem gruba, mam kręcone włosy, pyzatą buzię. Umówmy się, nie należałam do najpiękniejszych kobiet... - dodała.
Jak widać, Kasia zupełnie niepotrzebnie się przejmowała, bo właśnie taką pokochali ją widzowie. Nie wyobrażamy sobie innej Kingi, a Wy?
JAB
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata show-biznesu, zaobserwuj nas na Instagramie>>>