W miniony weekend Leszek Miller junior odebrał sobie życie. Mężczyzna cierpiał na depresję. Ciało znalazła jego narzeczona w niedzielę przed południem. Niedawno przyznała, że wieczór wcześniej doszło między nimi do kłótni, dlatego też tamtej nocy spali w oddzielnych pokojach.
Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry. Jeszcze koło 2-3 w nocy zszedł na dół i potem zamknął się w sypialni na górze. Potem rozegrał się horror, najgorszy jaki można sobie wyobrazić. Żałuję, że nie poszłam spać na górę. Może by inaczej to się potoczyło - wyznała w rozmowie z WP.
Teraz głos zabrał przyjaciel Leszka, Piotr Majchrzak.
Mężczyzna w rozmowie z "Super Expressem" ujawnił, że czuł niepokój tamtej nocy, kiedy Leszek odebrał sobie życie.
Nie mogłem tamtej nocy z soboty na niedzielę spać i nie wiedziałem dlaczego… A wtedy coś się działo... Dlaczego nie zadzwoniłeś, pomógłbym ci Leszku... - mówił w rozmowie z tabloidem.
Piotr dodał, że przed śmiercią z Leszkiem rozmawiał jego syn.
Ostatni raz widziałem się z Leszkiem kilka tygodni temu z uwagi na wakacje, ale mój syn rozmawiał z nim w czwartek czy piątek i nic nie wskazywało na to, aby coś złego się działo - wyznał.
Majchrzak wyznał, że nie ma pewności, czy Miller cierpiał na depresję. Potwierdza jednak, że bardzo przeżywał utrudnione relacje z córką. Mężczyzna żałuje dzisiaj, że nie zadzwonił do swojego przyjaciela.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata show-biznesu, zaobserwuj nas na Instagramie>>>
KS