• Link został skopiowany

Tuż przed śmiercią Avicii dzwonił do rodziny. Natychmiast przystąpili do działania. "Samolot wylądował dwie godziny za późno"

Wypływają kolejne informacje o śmierci Aviciiego. Jak donosi źródło szwedzkiej prasy, DJ przed popełnieniem samobójstwa dzwonił do rodziny.
Avicii
Instagram.com/avicii

Informacja o śmierci 28-letniego DJ-a wstrząsnęła całym światem. Na początku nieznana była przyczyna śmierci, ale już wiadomo, że Avicii popełnił samobójstwo. Kilka lat temu popularny muzyk zrezygnował z występów przez pogłębiające się problemy ze zdrowiem. Jego decyzja nie spodobała się jego sztabowi, który najprawdopodobniej wywierał na nim presję, by grał dalej. 

ZOBACZ TUTAJ: Netflix usunął dokument, w którym Avicii mówi o... swojej śmierci. To nie wszystko. Wiele wskazuje na to, że był zmuszany do występów

Po jego śmierci dowiedzieliśmy się także, że Avicii nie radził sobie z show-biznesem, a jego dusza była w pełni artystyczna. Od pewnego czasu rozmyślał nad sensem życia. Rodzina wystosowała oświadczenie, w którym poinformowała, że DJ "nie dał już rady i chciał spokoju". 

Wczoraj pisaliśmy też o tym, że wiadomo już, jak Avicii odebrał sobie życie. Podciął sobie żyły i wykrwawił się na śmierć. Wykorzystał do tego zbitą butelkę po winie. Podobno pozostawił pożegnalny list. 

Teraz na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Jak poinformował informator szwedzkiego dziennika, rodzina DJ-a zdawała sobie sprawę, że jego stan nie jest w najlepszej formie. Tuż przed śmiercią odbyli z nim rozmowę telefoniczną, po której od razu chcieli po niego przylecieć. Przypomnijmy, że Avicii popełnił samobójstwo w Omanie.

- W ostatnich miesiącach raz było lepiej, raz gorzej, jednak w Omanie jego stan bardzo się pogorszył. Kiedy rodzina rozmawiała z nim przez telefon, wszyscy bardzo się zmartwili. Wiedzieli, że sytuacja jest bardzo zła i natychmiast muszą przystąpić do działania. Niestety, ale ich samolot wylądował w Omanie dwie godziny za późno - donosi źródło. 

 

Avicii: życie prywatne

Po śmierci Aviciiego ujawniono, że był bardzo zaangażowany w działalność charytatywną. Jeden z najlepiej zarabiających DJ-ów na świecie, który za jeden występ mógł otrzymać wynagrodzenie w wysokości nawet 250 tysięcy dolarów (ponad 870 tysięcy złotych), a jego fortuna była szacowana na około 80 milionów dolarów (ponad 285 milionów złotych), nie był obojętny na losy potrzebujących. Media podają, że oddał on milion dolarów z dochodów ze swojej trasy po Stanach Zjednoczonych w 2012 roku dla fundacji zajmującej się problemem głodu w USA. W kolejnym roku miał przekazać miliony euro szwedzkiej organizacji Radiohjälpen.

JT

Więcej o: