Magda Mołek i Marcin Meller poprowadzili niedzielne wydanie "Dzień Dobry TVN". Gośćmi w programie byli m. in. bracia Tomasza Komendy, niesłusznie oskarżonego o gwałt i zabójstwo. Komenda spędził w więzieniu 18 lat, a wymiar sprawiedliwości dopiero teraz przyznał się do błędu i przedterminowo go zwolnił. Komenda stara się teraz o oczyszczenie z zarzutów.
Mężczyźni w rozmowie z dziennikarzami opowiedzieli o traumie związanej z tą sytuacją. Dla rodziny Komendy najgorsza była bezsilność i świadomość, że nie mogą liczyć na żadną pomoc od ludzi. Nikt zupełnie nie wierzył w niewinność Tomasza Komendy.
Bezsilność. Niemoc. Nie mogliśmy nic zrobić, nie mogliśmy się do nikogo zwrócić. Ludzie reagowali negatywnie. Byliśmy sami, po prostu sami - wyznał Gerard, jeden z braci.
To była walka z wiatrakami - dodał drugi z braci.
Rozmowa nie należała do najłatwiejszych. W trakcie programu, emocje Mołek wzięły nad nią górę. Dziennikarka rozpłakała się.
Udało jej się jednak wybrnąć z sytuacji. Kiedy Meller kontynuował rozmowę z gośćmi, ona otarła łzy i dołączyła się do konwersacji.
Prowadzący zapytali gości czy są w stanie wybaczyć wszystkim, którzy się od nich odwrócili.
Ciężko, aczkolwiek nie wykluczamy tego. Ale to musi minąć troszeczkę czasu - odpowiedział jeden.
Na szczęście, choć bardzo późno, Tomasz Komenda może cieszyć się powrotem do rodziny, która była z nim na dobre i na złe, i za wszelką cenę go wspierała.
MT